Gdybym tak odpowiedzi na pytania znała,
nie błądziłabym między nocnymi koszmarami.
Z uniesioną głową, palce nasze bym posplatała,
objęłabym Cię późną porą natchnionymi zmysłami.
Gromowładny mętlik niechcianych myśli,
jesteśmy tacy sami, różnimy się, zanikamy.
Czekam, aż szczęśliwa przyszłości mi się przyśni,
w pościugu za prawdą, raz wzrastamy, raz upadamy.