- Wiesz owszem jestem dziwna . ale dzis sa moje urodziny i wogule nie sa fajne.- odpowiedzialam juz spokojna bo potrzebowalam sie komus wygadac. Czulam , ze on mnie zrozumie i wysucha.
- O to czemu nie spendzasz je ze swoimi znajomymi i przyjaciolmi? - zdziwil sie Maciek .
- Wiesz ja nie mam znajomych , a dwie moje najlepsze przyjaciolki sie na mnie wypiely. Nawet niewiem czy sa moimi przyjaciolkami , nie pamientaja nawet o moich urodzinach.A zreszta po co ja ci to muwie , zanudzam cie prawda?? - odpowiedzialam speszona .
- Nie nie zanudzasz. Jak to sie wypiely? Wiesz pierwszy raz cie tu widze i nie kapuje cie . Masz urodziny i przyszlas nad rzeke zeby sie wykompac w ubarniu? - odpowiedzial zdziwiony Maciek
-Sory ale ja juz musze isc . Narka. - Wstalam i oddajac mu rencznik zaczelam isc w strone wyjscia , mialam nadzieje ze nie pujdzie za mna . Niestety moje nadzieje zostaly rozwiane.
- Poczekaj !! Stoj no muwie stoj!!- zaczol biec za mna i krzyczec.
Odwrucialm sie i zobaczylam ze stoi za mna.
- I po co sie drzesz mi do ucha. glucha nie jestem? - odpowiedzialam wsciekla sama na siebie ze dalam sie mu zatrzymac
- Ja cie juz calkowicie nie rozumiem. Raz jestes super laska a raz udajesz paniusie niedostempna. o co ci biega kobieto?- odpowiedzial zdenerwowany chlopak
- To skoro cie tak draznie to po jakiego za mna biegniesz? Wez sie wreszcie odczep!!-wykrzyczalm i poszlam w swoja strone.
On zostal tam sam. Wrocilam do domu i widzac ze rodzice siedza w salonie odrazu poszlam do siebie. Niemialam ochoty wysuchiwac tumaczen .Zamknelam sie i lezalam na luzku patrzac na sufit i myslac o tym calym macku. Rozum nakazywal mi nie zawracac sobie nim glowy ale serce mowilo ze warto sprubowac. Postanowilam zejsc na ziemie i zapomniec o tym chlopaku lecz nagle poczulam w kieszeni moich spodni jakas karteczke. To byla kartka z numerem telefonu. Pomyslalm ze to on mi dozucil i wywalilam to odrazu . Nastempnego dnia mielismy wolne . Byl to pierwszy dzien wakacji . Wienc rano jak codzien poszlam biegac nad rzeke. iz bylo bardzo wczesnie to ludzi bylo malo . Bieglam i myslalam nad tym co ja teraz powiem kumpelom na wiesc ze nie pujdziemy na londyjskie zakupy? . Nagle dobieglam do walu i musialam zawrocic.Wracajac zatrzymalam sie przy rzece sciaglam moje buty i zamoczylam stopy w lodowatej wodzie. Nagle ktos nademna stanol . Odwrocilam sie i zobaczylam Macka.
-To znowu ty ??- powiedzialam ironicznie i postanowilam nie zwracac na niego uwagi
- Tak ja . Znalazlas wczoraj moj nr kom na kartce w spodniach?? - zapytal przysiadajc sie
- Zanlazlam. I co myslisz ze zadzownila bym do ciebie?? Chyba snisz- odpowiedzialam wstajac .
- Masz racje. Dobra ja ide nara!! - wstal i pobiegl dalej
'' Co za dupek'' pomyslalm. Wrocialm do domu byla kartka w kuchni na stole ze rodzice pojechali na wies do babci.Chcialm zadzwonic do kumpeli sylwi ale niestety nigdzie nie moglam znalesc komorki . Po pietnastu minutach znalazlam komurke i napisalam do sylwi by wpadla.Po parunastu minutach sylwia uprzedzila mnie ze bedzie z kuzynem . Niemialam nic przeciwko. Miala przyjsc kolo godziny jedenastej ale jak znac sylwie przyszla wczesniej . Gdy otwieralam drzwi zobaczylam sylwie i ... To byl dla mnie szok . Za sylwia stal Maciek. Postanowialm udac ze go nie znam i wpuscilam ich do domu. Sylwia przedstawila nas sobie i odrazu poszla do mojego pokoju by przeglondac nowosci na laptopie.
- yyy? Ja to mam na ciebie blaznie szcenscie. - zaczelam opryskliwie
-Heh . Fajne mieszkanko . Sama jestes?- zmienil temat Maciek
-Ej chodzcie pokaze wam cos !!- wolala sylwia z mojego pokoju
Wchodzac do pokoju ujrzalam zdjencie Macka na moim komputerze.
- Kuzynek patrz twoja dziewczyna cie zucila widziales zmienila statusik. - odpowiedziala widzac zamieszanie moje
- Wiem to sylwio . Przyjechalem tu zeby zapomniec o Weronice. Prosze nie przypominaj mi o niej.-odpowiedzial smutnym glosem
''Jejku , ja musze z tad wyjsc natychmiast. Niemoge sie zblaznic przy nim ze bede beczec'' pomyslalam sobie i natychmiast wyszlam z pokoju i ucieklam do lazienki.
-Ej co sie stalo. Kasia otworz drzwi.- przybiegla Sylwia
Otworzylam i wpuscilam ja do sordka.
- Co jest?- spytala mnie
- Marcin on zemna zerwal w tamtym tygodniu.- zaczelam plakac
-Ej on nie byl ciebie wart. nie becz . bedzie dobrez.- odpowiedziala sylwia .
Po paru minutach wyszlysmy z lazieki i nagle zobaczylam ze Maciek oglonda moje zdjencia.
-Co ty robisz? pozwolilam ci ruszac moje rzeczy!? - zapytalam go zbulwersowana
-Sory. Oglondam twoje foty. spokojnie. - zaczol zmieszany Maciek
- Dobra Maciek my bendziemy sie zbierac . pamientasz mialam ci pokazac moje i kaski ulubione miejsce. No wstawaj kolego.- powiedziala sylwia .
- Dobra ide. to narazie - odpowiedzial i skierowal sie w kierunku drzwi.
- Pa .Kaska trzymaj sie . jutro sie zobaczymy to ci pomoge sie opamientac.-- powiedzila wychodzac sylwia
-Ok pa . :* - zamknelam za nimi drzwi.