Całe życie, to ciągły chaos, którego nie potrafię opisać w kilku słowach. Wszystko co się dzieję, jest dla mnie jednym wielkim znakiem zaptytania. Po co wszelkie starania? Żeby wszystko poszło w niepamięć, czy może w końcu szczęście zapukało do mych drzwi, a ja znalazłam się w odpowiednim czasie, który powinnam godnie wykorzystać? Mam tyle informacji, które chciałabym przelać tutaj, ale coś mi nie pozwala, czuję, że zapiera mi dech, odbiera słowa... Jak? Dlaczego? Czy ktoś mnie rozumie?