'' (...) Osiąga się to nie poprzez stosowanie technik, lecz szczere przekazanie swoich intencji.'' <3
Jestem ZACHWYCONA faktem, jak dużo zależy od intencji / przybliżę w skrócie dwa ostatnie, mini spotkania.
PIERWSZA. Chciałam zdecydowanie za dużo i za szybko, wpadając w dawną pułapkę. Niby szłam z nastawieniem 'co mi da, to będzie super', ale z chwilą gdy podarowała mi to, chciałam więcej / cóż za okrutne ludzkie zachcianki XD / efekt był niemiły, bo strasznie się spięła, nie była już chętna wrócić do poprzednich propozycji i zamknęła się na mnie. Tym sposobem zablokowałam sobie szanse, a gdy w ułamku sekundy zauważyłam niepokój i niezrozumienie przerwałam wszystko.
DRUGA. Nie myślałam zbyt dużo, po prostu na totalnym luzie chodziłyśmy. I to był klucz, który zgubiłam poprzednio - luźne ciało, luźne myśli, daje mi luźnego i zaangażowanego konia. Q pokazywała mi coraz piękniejszy ruch w kłusie, coraz lżejsze przejścia i więcej pracy ciałem. Gdy próbowałam źle angażować w jej ciało, od razu wszystko gasło, a gdy poprawnie zadziałałam było jakby łatwiej - i ona mi to pokazywała. Wszystko to, doprowadziło nas do zgranej współpracy na cavecanie, otwierając nowe drzwi, za którymi był koń CHĘTNY do dalszych ruchów.
Niesamowite jest, jak wiele można się nauczyć na każdym spotkaniu z koniem - to on uczy nas prowadzić siebie i obchodzić ze swoim ciałem.
Ogromnym sukcesem dla mnie jest fakt, że Quiene SAMA proponuje mi ruch (cudowny ruch, pełen spokoju i równowagi!), którego jeszcze parę miesięcy temu nie potrafiłam wydobyć sygnałami zewnętrznymi.