Lubię i doceniam momenty, gdy mój koń mimo totalnego odpływu pod tytułem ..ale gdzie jest moja kumpela?! potrafi wrócić na minutę lub pięć i zaangażować swoją sferę psychiczną i fizyczną dla mojej osoby. Czuję wtedy jak razem płyniemy, bawimy się sobą, swoim ciałem obserwuję ją i jej coraz większą świadomość, jak odnajduje się w nowych figurach (i gupi w kolejnych XD). Wykorzystuję te momenty do szukania siebie w obliczu pobudzonego konia, który może dać z siebie bardzo dużo i zarazem wyciszyć go, by żonglować energią w dwie pozytywne strony.
Uczymy się bawić ciałem <3