otwarte oczy, budzące się miasto, słońce odbija się w szybach. za Tobą muzyka sączy się z głośników, bezchmurne niebo, bez wizji na horyznocie stawiasz krok w nowy dzień.
czasem, bardzo rzadko, zastanawiam się co by było gdybym Cie poznała. gdybym dotknęła Twojej dłoni, gdybym spojrzała w Twoje oczy, czy wypaliłoby mi to serce, czy zajęłoby mnie to dużym ogniem. nie sądzę, wybacz ale w to nie wierzę. nie wierzę w te śmieszne uczucia, w słowa, które nic nie zmieniają. nie wierzę w mężczyzn, prawdziwi nie istnieją. przynajmniej ja żadnego jeszcze nie poznałam.
chciałabym wywróżyć sobie Ciebie, wiesz?
skręcone, zwichnięte, serce bez zawiasów drzwi, uchylone do szafki, odsunięta szuflada, kropelki herbaty turlają się po biurku, pełzną ku oknu, wypadają tracąc życie, jestem taką kropeklą, smutną łzą na wietrze, którą zaraz pochłonie ziemia.