zalane słońcem ulice, uciekające spod stóp krzyczące problemy. pukanie do drzwi zgrane z wschodem słońca, truskawki w koszu jagód krwawią jasnym sokiem.
dym wypływa z ust, atakuje powietrze. puk, puk, tutaj wieczór, dzień dobry.
posłusznym bądź choć jeden dzień w roku, dotykaj delikatnie, daj usłyszeć swój puls. znów schudłeś, kochanie, kilogramy wyrywają Ci się z rąk. linie obojczyków tak bardzo wyraźne, zarys klatki piersiowej w nikłym blasku lampy. którym z kolei, sennym marzeniem jesteś..?