Czas by odrzucić swoje "egoistyczne ja" rozpoczął się.
Właśnie dziś. Mimo wszystko, niby tego dnia mam jakieś tam naste urodziny, to jednak będą kojarzyć mi się z pogrzebem i pewnymi przemyśleniami.
Zebrał się tłum. Tłum smutnych ludzi, wyrażających swój lęk przed śmiercią i bolesną tęsknotą przez nagłe i niespodziewane odejście.
Nigdy nie widziałam ojca i wujka płaczących. Dziś poprostu inaczej się nie dało.
Moja ostatnia łza spadła wraz z ostatnią rzuconą kupką piasku przez grabaża.
Tak oto skończyło się życie, potrzebne jeszcze dla coniektórych, ale cóż możemy poradzić kiedy wypełniła już swoją misję i udała się na odpoczynek?
Kolej rzeczy.
Drastyczny, ale przewidywalny. Kończy się jedno, zaczyna drugie. Zarówno dla cioci, jak i dla nas.
Pokazaliśmy że wobec sił naturalnych jesteśmy czasem bezsilni. Nie jesteśmy niepokonani, choć potrafimy pokonywać góry a potykać się o kamienie. Na każdego przyjdzie pora. Pogódźmy się z tym.