photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 KWIETNIA 2012

21. przeczucia

Trzy tygodnie temu potwierdziła się diagnoza raka złośliwego u mojej cioci. Z tym że mówiono o tym po cichu. Żeby nie traciła nadzieji. Dyskusja na temat czynników rozpoczynała się poza murami szpitala.

Pamiętam druga ciocia, zacytowała doktora prowadzącego. "Katar to to nie jest. O marskości nie ma mowy. W poniedziałek będzie przewieziona do B."
Słowa mimo że nie zatrąbiły wprost o konkrecie, chorobie na 3 litery z czego środkowa litera to pierwsza samogłoska w naszym alfabecie, pokazały że to nie jest coś do (przynajmniej) szybkiego wyleczenia.
Nie mniej mała iskierka nadzieji płonęła. Wszyscy wierzyliśmy że będzie lepiej.

 

Plułam sobie w brodę że nie pojechałam do B. chociażby na tego pieprzonego stopa mimo tej pieprzonej świadomości że następnego dnia przecież mogę się dowiedzieć o jakimś przerzucie. Bałam się.
Mimo wszystko dopóki nie otrzymywałam informacji, myślałam że stan się poprawia.
Niestety. Wczoraj po wyczerpujących jazdach słynną elką dzwoni telefon.
- Ciocia H. zmarła dziś popołudniu. Przyjedź jak najszybciej.

Zgasła między 2. a 4.
Wujek tylko prosił dzieci by nie płakały głośno.
By pozwolili spokojnie odejść.
Żeby nie cierpiała.
Wszyscy ją kochaliśmy.

 

Dziś pierwsze modlitwy.

Okazało się że ciocia miała przerzut na jelito cienkie, a później na krtań co spowodowało utratę głosu w ostatnich godzinach życia. Na domiar złego nowotwór podejrzewany był 2-3 lata temu. Wyniki badań skrzętnie ukrywała. Wiem że nie chciała nikogo martwić - swoim stanem zdrowia. Nie chciała straszyć dzieci. One i tak ciężko i gwałtownie reagowały na każdą maminą dolegliwość.

 

Do ostatnich minut do odwiedzin cioci nie dopuszczałam sobie myśli że to może być prawda. Z rodzicami rozmawiałam na temat tylko oblanego dzisiejszego egzaminy z prawka. Poprostu nie wierzyłam że życie jest aż tak krótkie, tak kruche, że kurczowo się go trzymamy i chowamy przed smutnym panem z kosą. Że jakieś zmiany nowotworowe mogą pokonać człowieka a na koniec obrócić go w proch.

Płakałam mało.

Takie jest życie. Paradoksem jest to, że boimy się śmierci choć to jest oczywisty koniec naszej misji na ziemii.

Płakałam bo czułam tęsknotę. Bo nie dowierzałam. Bo to stało się zbyt szybko. Bo patrzyłam na jej dzieci, wystraszone i świadome tego że mama nie wyjeżdża ale i nie wróci.

Uwierzyłam dopiero kiedy zobaczyłam dębowe wieko od trumny i masę wielkich wieńców. Zapłakałam.
Bo miało być lepiej.
Nawet pani doktor powiedziała że stan jest dobry, na święta wróci do domu a później wróci.
Wiem że w ostatnich chwilach czekała na rodzinę. Ostatnie dni umykała się przed czarnym panem w kapturze,

potrzebowała porozmawiać mimo coraz słabszego głosu.
Nie doczekała, ale niech wie, że wszyscy ją kochamy.


Komentarze

feelfree575859 fajne :D
11/04/2012 9:40:16
nakompl2 super zdjęcie.
u mnie znajdziesz sposób na darmowe doładowanie do wybranej sieci. zapraszam
+ klikam fajne .
10/04/2012 21:11:17
juzsieposuwam świetne. :D
09/04/2012 10:49:11
ladyraincorn ale że co? :D
09/04/2012 21:26:50

modova Mam nadzieję że będzie dobrze. Przepraszam za pytanie ale.. masz skoliozę czy zrobiłaś taką pozę do zdjęcia? Ja mam mieć na to operację :c
08/04/2012 18:45:30
ladyraincorn Jest okej, co do pytania, nie mam skoliozy, poprostu moje wygięcie + ustawienie aparatu i szczerze mówiąc czekałam kiedy padnie to pytanie :D
Skoro masz operacje to twoja wada musi być poważna... masz przez to jakieś problemy?
08/04/2012 19:40:10
modova Strasznie mnie boli gdy długo stoję. U mnie tego nie widać wogóle, ale gdy sie schylę widać po lewej stronie lekko wygięta łopatkę.. :c
09/04/2012 13:44:36
ladyraincorn z łopatkami i z długim staniem to i ja mam problem, ale byłam regularnie badana i zawsze dostawałam zajęcia korekcyjne jak coś O.o
09/04/2012 21:24:04

Junior xamnezjax ;c . życzę powodzenia i zapraszam do mnie
09/04/2012 7:46:28
reverentia Huh. Trafiłem tu przypadkiem, czytam tę notkę.. i właściwie wiem co przechodziliście. Co Ty przechodziłaś. 3 lata temu mój brat zginął pod kołami samochodu.. pierwsze chwile ? Spłynęło po mnie. po prostu nie wierzyłem. Później było coraz gorzej. Z każdym dniem się pogrążałem w tej samotności. uch.. I tak jest do dziś. Jedni sobie radzą, drudzy nie. Należysz bardziej do tych pierwszych. I dzięki temu jesteś w moich oczach kimś.
08/04/2012 4:11:36
ladyraincorn Rozumiem ten proces "przetrawiania" wiadomości. Z tym że nie czułam samotności. Być może dlatego że w rodzinie nie zostawia się nikogo samego po czyjejś śmierci. Wierzymy że śmierć jest początkiem dla wszystkich, dla ich dzieci to pierwszy krok do prawdziwej rzeczywistości, dla dorosłych jest pierwszym krokiem do przypomnienia że życie trzeba przeżyć tak, aby zejść ze sceny i powiedzieć "Miło mi z wami było. Do zobaczenia!", a także dla zmarłego, według jej własnej religii. Pwiem ci jednak szczerze że po śmierci osoby z której obcuję na codzień byłoby mi trudniej podejść w ten sposób jak podchodzę w tej sytuacji, ale życie nauczyło mi wiele rzeczy. Między innymi tego że płaczemy tylko po śmierci bo tym wyrażamy tęsknotę. Później cieszymy się że ta osoba już nie męczy się, że jest tam gdzie jest jej lepiej.
W którejś notce napisałam że jestem ateistką. Tak, oczywiście. Ale chętnię też się modlę bo wiem, że ta osoba by tego chciała.
Ależ się rozpisałam :D
08/04/2012 19:47:10

Junior amateurfabulas Współczuję. Trzy lata temu zmarł mi wujek, osierocił wtedy 3 letniego synka, który za każdym razem gdy szedł na grób taty, mówił ' Tato, ja pobije bozię żeby mi Cię oddała'. Zawsze wtedy płakałam. To przykre jak niesprawiedliwy jest ten świat.
06/04/2012 0:47:34
ladyraincorn Patrząc na takie przypadki niby powinniśmy cieszyć się że my jesteśmy w pełnych rodzinach, że żadne z nas nie zostało tą słynną "półsierotą". Ale czasem ta osoba była zbyt droga żeby zwrócić uwagę na swoje szczęście...
06/04/2012 10:08:39
Junior amateurfabulas Nie raz trudno jest być szcześliwym, jeśli czastka Ciebie umiera...
06/04/2012 10:55:48
ladyraincorn Ale też nie koniecznie trzeba się smucić. Mimo że jestem ateistką, wierzę że poszła tam gdzie wierzyła że pójdzie, a po jej śmierci odczuwam spokój, wiem już że nie cierpi. Brakuje mi jej, ale nie jest mi smutno. Jest mi tęskno. Nie trzeba być złym na śmierć. Trzeba umieć się pogodzić z taką kolejnością rzeczy...
06/04/2012 18:00:49

gwiazdozbiory fajne :)
05/04/2012 13:13:26
Junior whatdoyoumind Współczuję :(
04/04/2012 20:54:01
ladyraincorn pogodziłam się z tym, to jedynie przemyślenia :)
04/04/2012 21:30:27