zacznę od wyrazu bólu nad przymusowym podpisem - plagiatów tutaj się nie toleruje, dziękuję pomocnikom, za nakrycie złodzei. w zasadzie wiadomości od nich wpadły na mail i przypomniały mi o istnieniu tego podupadłego serweru. drugą stronę medalu dorzuciła "wewnętrzna nieskładnia",która bardzo chciała się wylać.
rozdrapana rana nie zawsze krwawi.
jednak jest w niej coś niepoprawnego.
zawsze bardziej przeszkadza,
przypomina o sobie intensywniej.
przez to myślimy o niej,
nie możemy się powstrzymać i to...
w sumie norma.
podomnie jest z duszą.
kiedy czuje się rozdarta wylewa swoje łzy;
to zabawne jak różne przyjmują one formę.
ważne, by wierzyć w coś więcej niż w siebie.
ale jeszcze ważniejsze, by nie zapomnieć wierzyć sobie.
zdjęcie -Sardynia - moja ulubiona plaża w tle.
te kolorki. to słońce.
uwielbiam.
zostawiłam swój nóż między twoimi udami.
jego klinga kiedyś jarzyła się czerwienią jak czereśnie w ogrodzie naszych marzeń.
lubiłam twój smak codzień o innej barwie - ostatni raz pachniał maliną.
zostawiłam swój nóż między twoimi udami.
kiedyś po niego wrócę.
bez słów nie znaczy lepiej.
wiem, że wszystko było, parę ładnych lat temu.
ale powrót do przeszłości jest rodzajem walki.
a póki walczysz, jesteś zwycięzcą.
Kocie mój, masz we mnie pełne wsparcie.
nie zapomnij, teraz to Ty podnosisz dwie głowy,
jednak to gra warta wszystkiego.
psssst. jest duża różnica między żyć a istnieć.
pozdrawiam wszystkich, których dziś wyśmiałam (: