Troche mnie tu nie było więc postanowiłem , że wkońcu coś napiszę od tego czasu dużo się pozmieniało , Na Dobre? na złe? Okaże się tylko nie wiadomo kiedy... Trzeba widzieć wszystko w postiv chociaż wiem ,że nie zawsze mi to wychodzi ale ważniejsze są starania:) wszystko dzieje się po coś. Jutro ostatni dzień z kimś na którym zależy mi najbardziej na świecie a w sobotę
"Wyjeżdzam by wrócić"
Super. I co dalej? Co tak naprawdę robisz, żeby ten cel osiągnąć? Czy rzeczywiście dajesz z siebie wszystko, żeby odnieść sukces?
Co bym zrobił, gdybym miał zaraz umrzeć?
Obejrzałbym pierwszy odcinek Mody na sukces.
Popatrzył na swoje życie i poczuł żałość,
Myśląc kurwa, czemu to tak krótko trwało?
A serio to włączyłbym Life goes on.
Zagrał koncert dla siebie i wziął za to sos.
Łyknął ketanol pod methadol jak lekarstwo na całe zło
I na najwyższym szczycie jodłował, że nie mam dość.
To jak w tym filmie z Nicholsonem The Bucket List
I trochę jak w tym filmie chwyciłbym parę chwil jak w Jungle Speed.
Przybiłbym żółwia mamie, szepcząc:
"nie płacz, muszę iść dalej."
Ale w ostatnią godzinę
Przydałoby się przeprosić parę osób.
Albo nawet teraz, niezależnie od tego, kiedy zginę.
Ale w ostatnią godzinę nie obrażę się na życie.
Obojętnie, czy będę zmywał czy jadał w lokalach za granicą.