Zdjęcie kamerkowe, bo mi się nudziło. Jedyne względne na 30 wykonanych.
______________________________________________________________________________________________________________________________________
Gdyby mój strach był kotem, rozjechałbym go na drodze. Ten pieprzony, irracjonalny, paraliżujący lęk, że nic się nie uda, że nikt nigdy nie pokocha, że wszyscy się pewnego dnia odwrócą, bo znajdą kogoś ciekawszego, świeższego, lepszego i zostanę zupełnie sam. Boję się, jak każdy, tylko trochę więcej. Neurotyzm mnie hamuje, niszczy i zawraca do punktu wyjścia.
Ale chcę walczyć, chcę znaleźć w sobie nowe pokłady energii i wykorzystać je w tym celu. Póki co, nadal jest dla kogo się starać i to jest naprawdę fajne. Mam tylko jedno ważne pytanie: pomożecie? Powiecie w chwili zwątpienia, że dam radę i że mam siłę, by dalej walczyć?