Jestem Martyna, nie piję od... Cholera własnie brakło mi piwa!!
Moja przygoda z alkoholem zaczela się jakieś 15lat temu i za szybko się nie skończy...
Generalne to nie przeszkadza mi to, że piję(no chyba, że budzę się w nocy-tak jak w piatek i czuję, że ziaję alkoholem bardziej niż Smok Wawelski ogniem w latach swej świetności)
Czy żaluję, że ten weekend minąl na piciu??
Żaluję, że minąl, ale że na piciu??
Nieee...
Już nawet nie przeszkadza mi to, że piję z samymi(przystojnymi) facetami(jakby moglo to komukolwiek przeszkadzać-no może z wyjatkiem Wojtka zazdrośnika).
I nawet nic zdziałac nie mogę...
I nie przeszkadza mi też to, że darlismy się próbując nieudolnie(a ja to szczególie) naśladować cudne dźwieki Myslovitz.
I przestać nie mogę.
I nie przeszkadzają mi nasze abstrakcyjne toasty(w tym jeden szczególny)....
I...nie mogę xD
I też nie przeszkadza mi to, że jego spelnienie świętowalam w sobotę.
A dziś świętuję, bo już drugi dzień czuję się tak dobrze i lekko....
Bo od ponad miesiąca się tak nie czułam.
I wcale, a wcale nie przeszkadza mi ani to, że jest mi tak jak jest, ani to, że znów piję.
I za tydzień tez będę pewnie świętować, bo wódka nam się została z piatku...
I lepiej niech ten tydzień szybko minie, bo już się doczekać nie mogę!!
A tak wracając do tematu...
Jestem Martyna-miedzy jednym łykiem piwa a drugim....