nie ma nic gorszego od zwyklego przyzwyczajenia. od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie. że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. a to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny. bez niczego.
nic nie sugeruje, tylko mi się to spodobało.
jest nawet że lepiej. nie lubię lektrur, bo już na trzeciej w tym roku szkolnym ryczałam ;P
dzisiaj okulista. mam wielkie źrenice po kroplach i wyglądam jak ćpunka, ale kit z tym.
iść czy nie iść do kina we wtorek?