Właśnie często przypominasz Kurta. Kiedy grasz na gitarze, w kraciastej koszuli, a blond włosy opadają na Twą twarz.
Sobotnia impreza przebiła wszystkie. To była chyba najlepsza noc w moim życiu ;D
W tak zacnym gronie spędzać czas jest zaiste przyjemnie. Byli wszyscy, których bardzo bardzo lubię. I jedna taka osoba,
którą strasznie mocno kocham. Z nią w sumie spędziłam najwięcej czasu tego wieczoru/tej nocy.
Mam wrażenie, że momentami troszkę przesadzałam, ale mniejsza mniejsza.
Teraz są ferie, więc lenimy się niemiłosiernie + jeździmy na łyżwach i obawiam się, że wkrótce odzyskam stracone kilogramy.
Ale prawdę mówiąc interesuje mnie mnie to niewiele bardziej niż ostatnie notowania giełdowe.
W tym calutkim moim szczęściu chyba nie ma nawet opcji, że coś zakłóci mój obecny optymizm.
Aczkolwiek ostatnimi czasy dość irytowało mnie parę incydentów. W sumie wszystko kręciło się wokół tego samego.
Coraz więcej osób ma mi za złe brak czasu. Dla nich. Wiem, że mają rację, ale trochę zrozumienia.
Myślę, że w życiu każdego prędzej czy później nadchodzi taki moment, kiedy człowiek przestaje tak bardzo żyć życiem innych,
a zajmuje się swoim. Moja egzystencja ostatnio na brała barw i szczęśliwości.
To jest moje życie i zamierzam się nim cieszyć. Robić wszystko co się da, by było jak jest.
Nie mam już takiej dużej potrzeby spotkań ze znajomymi. Jeśli miałabym wybór widzieć się z M. lub z kimkolwiek innym,
nie wahałabym się ani sekundy. Chyba taka jst kolej rzeczy. Może to dorastanie? Albo jakieś zaślepienie tym całym uczuciem.
Zmieniły się moje priorytety, ale chyba nie ma w tym nic bardzo zdrożnego.
Dziś mam pidżamową fazę ;D
Chciałabym już koniec ferii i to co nadejdzie po nich. Chyba jeszcze nigdy nie niecierpliwiłam się tak.
To będą dwa tygodnie w górach. Najpierw z rodziną, która ostatnio jest supermegafajna.
Potem obóz z klasą. Czyli z na serio zajebistymi ludźmi. A wśród nich będzie mój ulubiony człowiek!
Przez tydzień będę mieć go blisko siebie, o ja o ja o ja o ja o ja!
Nie myślę o śmiertelnych czasach...
_____
Sal.