coś czuję, że nie będę tym razem narzekać na brak zdjęć z imprez masowych. biorąc pod uwagę ilość ludzi z aparatami i mnie przy barierce na końcu świata, szwagierkolasce oraz akuracie.. no cóż, zapewne moja twarz będzie w jakimś potornym grymasie/będę miałą zamknięte oczy/ otwarte usta/ coś dziwnego na głowie. (przykład na zdjęciu)
oczywiście rutynowo pojechałam w dość chujowym nastroju, bo sama, gdyż wszyscy byli w szeroko pojętym gdzieś. nie lubię was.
po pierwszych trzech koncertach poszłam na rynek po coś do picie, bo do godziny 18 wypiłam łyk wody w domu. ^^ kupiłam nestea w kiosku (XD) i usiadłam na chodniku, jednak patrząc na tych ludzi i na mini scenę na rynku z panami grającymi na trąbach stwierdziłam, że jednak dopcham się pod scenę na DAAB'a. wracając spotkałam sąsiada Rokiego z sąsiadem Tomkiem, którego po latach mieszkania blok obok w końcu poznałam. 'ja pamiętam.. jak taka mała Monisia biegałam sobie tam gdzieś.. a my tam z piwami popierdalamy już! A TERAZ?!' no w sumie 5-6 lat różnicy jest, a ja w wieku 13 lat na pewno nie popierdalałam z piwem! XD tak więc Michał wkręcił mnie w swoje studenckie towarzystwo i tak poznałam Beatę, Anię, Wojtka, Dominika i drugiego Tomka ;d
obowiązkowe pogo na t.love, potem pokaz laserów i fajerwerki. Tomkowie się zgubili, jednego z nich komórkę odebrała pani w informacji. ^^ po wyjściu z terenu koncertu znalazł się sąsiad Tomek, który z Michałem i Beatą poszedł na pole namiotowe, a my postanowiliśmy iść pod samochód drugiego Tomka licząc, że on tam jest i na nas czeka, bo prowadzić miał Wojtek, który w przeciwieństwie do owego Tomka nie pił. jakie było nasze zdziwienie, kiedy samochodu nie było... milion scenariuszy, cały pszczyński park przetrzepany, sprawdzenie ze strażą miejską czy nie było zgłoszeń na policji, czy nie przywieźli go do szpitala.. NIC. jego matka dzowni co jakiś czas, optymalna wersja, że zaraz go znajdziemy.po dwóch godzinach zadzwoniła, że Tomek jest w domu. nie mam pojęcia jak trafił do samochodu(!), jak w niego wsiadł(?!) i jak dojechał do Będzina. (?!?!?!)oczywiście przyjebał gdzieś swoją beemką, ale nic poważnego mu się nie stało, no ale ;xx bardzo kurwa ambitnie.
w sumie wróciliśmy z tatą Dominika, który był tak miły i zawiózł mnie pod sam blok. :)
co do koncertów:
koniec świata - zajebiści w każdy calu, szkoda, że grali już o 14. +miłe wspomnienie roznegliżowanego dredziarza, który spod barierki wciągnął mnie w pogo ;d
'kto mnie tak głaska?!' 'SZWAGIERKOLASKA!' - panowie w garniakach, w dziwnych fryzurach, śpiewające dziwne piosenki. dopiero jak spóźniony Muniek przyjechał na trzecią piosenkę (po raz pierwszy widziałam go w czymś innym niż koszulka Habakuka) zaczęło być ok. ;d
-załóż skarpetki, załóż skarpetki!
-cooo?
-SKARPETKI!!!
-hm.. a macie jakieś? nie no kurwa, lato jest!
dobrze Muniek, dobrze.
akurat - bez Tomka to już nie to samo, brakuje jego wokalu. jednak dobrze znane teksty, świetna zabawa. +kolega z lastfm mnie poznał przy scenie XD
DAAB - widziałam z daleka, bo byłam z dziewczynami w kiblu i gdzieśgdzieś. +czy każdy reggae zespół musi grać `no women no cry` ? akceptuję to tylko w wykonaniu..
T.LOVE! - najlepszy ich koncert na jakim byłam. szczególnie jak zaczął padać deszcz, bosko. mokre rozpuszczone włosy, zamknięte oczy i muzyka. tylko muzyka. m-a-g-i-a.
ogólnie rzecz biorąc już nigdy nie pojadę do Pszczyny ze względu na nocne poszukiwanie zwłok w krzakach parku zamkowego. XD
+telefon Rokiego o 17, jak to wszystko było i jego reakcja - bezcenne. XD
+opowieść Wojtka o parasolce przekazywanej w jego rodziniez pokolenia na pokolenie, która jest w rozbitym samochodzie Tomka XDDD