I co z tego, że jest 11:28, a ja powinnam jeszcze leżeć w ciepłym łóżku, zamiast zaczynać ósmy raz pisać jedną i tą samą notkę. Bo ja! Ja po prostu chciałabym Wam powiedzieć, że może i moje życie wygląda tak, jak wygląda, może niejednokrotnie fabuły mógłby mu pozazdrościć niejeden kontrowersyjny serial dla nastolatków, no może. Może i czasem żyję po prostu sprawami codziennymi, przejmuję się głupotami, chodzę zmarnowana do szkoły, a jak obudzi mnie burza w środku nocy to boję się, że kończy się świat. może i to wszystko.
Ale oprócz tego... chociaż nie potrafię tego wszystkiego poubierać w słowa ! Oprócz tego jest w tym wszystkim też coś magicznego. I cieszę się z pierdół, bo cieszy mnie, naprawdę mnie cieszy! Cieszy mnie bardzo, że mam słuchawki, nad których brakiem bardzo ubolewałam przez długie dwa dni. Cieszy mnie też, że siedzę w koszulce z clubu który pokochałam, która tak ładnie pachnie i chociaż jeszcze niedawno płakałam do granic możliwości, to teraz cieszę się że spędzę wieczór z Camillem, że słucham Bethel'a i jem startą gruszkę. Nawet gry w makao, w które nigdy nie umiałam grać mnie cieszą. Bo chociaż się złoszczę, czepiam, przejmuję, itd. to cieszy mnie, że mam kogoś, kto położy mi kotka na kolanach, włączy kolorowy telewizor i przytuli, a jak robi kanapki to pamięta że bez pomidora.
To jak? Zamieniamy marzenia w czyny ?