KURWA.
i chyba na tym mogłabym zakończyć ten wpis.
W dalszym ciągu nie mam neta i nie zapowiada się, że szybko będę go miała. Będę musiała się cieszyć czyimś wi-fi jak dotychczas. W dalszym ciagu nie mam ułożonego życia i nie zapowiada się, że KIEDYKOLWIEK będę je miała.
A mi się czasem już po prostu nie chce. Nie chce mi się starać, szukać, cieszyć się, sprawiać radość. Nie chce mi się do niczego dążyć, o nic walczyć, nie chce mi się niczego naprawiać. Chciałabym dostać taką mega szansę od życia i wykorzystać ją RAZ A DOBRZE. Wykorzystać i spełnić się w tym od początku do końca, przejść przepaść jednym dużym krokiem, a nie dwoma małymi jak to zwykłam robić. Nikt mi nigdy nie powiedział, że to jest fizycznie niemożliwe.
Siedziałam przedwczoraj z Adim nad jeziorem i myślałam sobie, że jest fajnie. że nawet, jeżeli nie wszystko jest ułożone to chyba chce mi się żyć i uśmiechac do życia. Przecież nawet nie minęły dwa dni od tamtej pory...
Było fajnie na wycieczce dookoła jeziora, piwo z Wiciem też było fajne, na urodzinach bercika też było fajnie.
Ale ja wracając z każdej z tych rzeczy czułam się beznadziejnie. Wracałam ze świadomością, że chociaż było fajnie - nie mam do czego wracać, bo jedyna stała rzecz w moim życiu, do której mogę wrócić to moje łóżko z czekającym na nim kotem...
"życie wulgarne, niewygodne zagania pod mur,
jednych nakarmi mlekiem, a drugim da sznur"
zajebiście mądre słowa.
A ja czekam aż schudnę, spotkam z kimś obcym, wylecę na Majorkę, wrócę i wejdę do szkolnych murów. Tsaa... jeżeli w ogóle zdam.
Inni zdjęcia: Wiosna 2025r. rafal1589... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24