Pan Pomidorek pomimo, że czuje się coraz bardziej dojrzały i skory do rozmowy, wciąż nie ma z kim pomówić.
Czuje się osaczony przez same jarzyny. Wyglądają na dojrzałe, dorodne a w środku tylko pływająca plucha z nasionkami które i tak nie są początkiem czegoś nowego.
Pan Pomidorek czuje że od niemówienia coś w nim gnije w środku, obumiera. Niedość że nos robi się coraz wydatniejszy to jeszcze niedługo zacznie trącić zepsuciem.
Żal mi pana Pomidorka..