Światowa akcja odkurzamy starocie.
Łał. Naprawiłam komputer.
Naprawdę... łał.
Bogowi chyba zrobiło się mnie żal?
Nie usypiam, nie mdleję, nawet trzymam się prosto. Znalazłam świetne oprawki, pokochałam swoje włosy, zajebiście mi się rysuje.
Znalazłam szczęście i nowy kolor przewodni na przyszły rok.
Popadam w radosny błogostan.
A w piątek się idzie na ładnych chłopców.
Na zdjęciach akcja ze starociami się nie skończyła. Przeprosiłam starą (ojjjj starąąąąą...z 4 klasy?) mp3
i znalazłam tam takie cuda, że mi się łza w oku zakręciła... Nirvana, kilka mansonów, gorillaz nawet...
Nie żeby było jak w niebie. Bo przecież komórka nadal w serwisie, w uszach nadal biorurki, do zaliczenia kupa sprawdzianów i dalej mi łapy telepie. Do tego stopnia, że stanowczo rezygnuję na najbliższy czas z lakieru.
I nadal nie mam wyników tomografii.
Oglądałam wczoraj z babcią Jerry'ego Springera.
Zbieram się, muszę jeszcze psu łapę wazeliną zabić.
http://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg