Głowa, serce wypełnione bałaganem..
i leżę znów na tej przeklętej podłodze wyobraźni.
Brak sił zniechęca do podniesienia dupska
i nie mam ochoty na dance floor.
10 dni rozciągniętych jak guma.
Seria niefortunnych zdarzeń
i słodki smak kilku czekoladowych wspomnień.
Niekończący się film
zaczynał się spontanicznie na Kokosowej w odległym rytmie.
Akcja ratunkowa olanej tożsamości na koniec
i kilka nocy bez godziny snu.
Stan absolutnie zwwykle normalny i wręcz naturalny.
Odejście od zdrowych zmysłów niekoniecznie na własne życzenie.
nie nazwę tego t ę s k n o t ą .
Niechęć do powrotów. Uprasza się o okraszenie tej deski ratunkowej pernamentnością.
Bo po drodze ktoś zgubił duszę i zranił kilka serc.
Pogubione resztki rozsądku gonią się z wiatrem.
Obraz jak środek jesieni. smutnej i szarej.
A ona wcale się nie smuci.
/ironio! nienawidzę Cie/
Za początek wspaniałych wakacji bardzo wam dziękuję.
Mimo wszystko. <3
Pozdrowienia dla wypoczywających w Chorwacji! :*