Prawie na samym końcu, środkiem miezy boksami przechadzał się nie kto inny jak Damian. Podeszłam po cichu do boksu Silvany i oparłam się o jej drzwi. Chłopak zaglądał do boksu gniadosza a albinoska zaciekawiona moją obecnością wychyliła łeb i zarżała donośnie. Wystraszony gość odwrócił się gwałtownie w kierunku dochodzącego dźwięku. Dostrzegł mnie i uśmiechnął się.
-Cześć. - powiedział nieco zakłopotany.
-Hej. Więc.. Co cie tu do mnie sprowadza?
-Yyy... przyszedłem zobaczyć czy się nie rozchorował.
Uśmiechnęłam się.
-Jeszcze za wcześnie żeby to wiedzieć, jak chcesz być pewnym to wpadnij za kilka dni.
-Aha.
Między nami zapanowała niezręczna cisza, którą na szczęście przerwała Jula, moja 12 latnia uczennica jazdy konnej.
-Dzień dobry!
-Hej Jula.
Przywitałam ją z uśmiechem kiedy radośnie wchodziła do stajni.
- Czy mogę dzisiaj poskakać na Herosie?
- A ja na Kropku? - Zapytała martyna, która właśnie weszła do stajni.
- Pewnie, przygotujcie konie, i siebie, i idzcie na hale a ja zaraz przyjde.
- Ok. - odpowiedziały zgodnie i zajęły się swoimi rumakami a ja odwróciłam się do Damiana.
Zobaczyłam że nie jest zbyt potężny ale za to wysoki, a jego ciemne włosy schowały się pod kapturem. Posłałam mu pytające spojrzenie a on zaczął trochę niepewnie.
-Chciałem zapytać, bo czuję się winny temu co się dzisiaj stało rano. Dałabyś zaprosić się na spacer albo gorącą czekoladę?
Uśmiechnęłam się bo bardzo chciałam z nim iść.
-Chętnie, ale iity musisz coś zrobić.
-Zaczynam się ciebie bać, ale ok. Co takiego?
-Chodź.
-Gdzie?
-No chodź i nie marudź! - pociągnęłam go za rękaw kurtki.
Stanęliśmy przed boksem karej Azji i jej źrebaka. Otworzyłam boks i zaprosiłam gestem chłopaka by wszedł razem ze mną.
-Daj rękę.- poprosiłam.
-Asia, to nie..
-No daj, prosze..- przerwałam mu.
Wyciągnął dłoń w moją stronę a ja ją lekko chwyciłam. Uśmiechnęłam się mimo woli w nadzieji że tego nie widział. Opanowałam się i podsunęłam rękę chłopaka pod chrapy Azji. Napiął mięśnie i już chciał wyrwać rękę z mojej ale chwycilam ją mocniej i spojrzałam na niego.
-Spokojnie.
Przytaknął mi a klacz powąchała jego dłoń i polizała.