Odstawiłam konia do stajni i narzuciłam na niego derkę. Gdy zamykałam boks obok mnie przystanął Sebastian.
-A co on taki mokry?- zdziwił się głaskając go po szyi.
-Mieliśmy dzisiaj wycieczkę z atrakcjami. Mógłbyś go nie wypuszczaść dzisiaj? I zostaw Kuanga w stajni żeby nie ogłupiał.
-Pewnie.-uśmiechnął się.
-No, to ruszaj się! - zaśmiałam się. - Dzisiaj obiad zjesz ze mną, mama już pojechała a obiad jeszcze ciepły.
-Jem z tobą? - zaświeciły mu się oczy.
-A mówię niewyraźnie? Idź je wypuść i czekam na górze.
Zaśmiałam się i poszłam nakładać obiad. Chwile później siedzieliśmy przy ciepłym obiedzie. Moje myśli krążyły dookoła Damiana, skądś go znałam. Intensywnie myślałam i zdawało mi się że chyba chodzi ze mną do szkoły tylko że jest o rok starszy. Tak czy siak i tak to nic nie da, już nigdy się nie spotkamy tak by zamienić kilka słów jak dzisiaj rano. Westchnęłam kiedy z rozmyślań wyrwał mnie głos Sebastiana.
-Halo! Ziemi do Asi!
-Hmm?
-Nad czym tak myślisz?
-Aa takie moje rozmyślania
-Aha, to co?
-Co co? - Spojrzałam na niego pytająco.
-Powiesz co się stało dzisiaj na przejazdżce?
Spiorunowałam go wzrokiuem że jest taki dociekliwy ale opowiedziałam mu wszystko z wyjątkiem tego jakie wrażenie wywarł na mnie Damian.
-Następnym razem uważaj proszę. Nie chce żeby coś ci się stało, a ty dobrze wiesz że jeździsz na najgorszych koniach.
-Kasztan taki nie jest! - oburzyłam się. - Znasz go przecież! Na nim się uczyłeś jeździć.
-Tak wiem, wiem. Ale uważaj, dobrze?
Pokiwałam głową.
- Zjadłeś już?
-Tak, wracam do pracy, dzięki za obiad.
- powiedział i wyszedł dając mi buziaka w policzek. Pozmywałam po obiedzie i poszłam się położyć.
Szybko zasnęłam a z błogiego snu wyrwało mnie pukanie do drzwi, które nie ustawało. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Zaczęło zmierzchać. Chwyciłam telefon i zerknęłam na wyświetlacz. 17:14.
-Chwila!
Krzyknęłam i wstałam ogarniając się nieco. Uczesałam się i wyglądałam w miarę normalnie.
-Proszę.
Zza drzwi wyszedł Sebastian.
-Ktoś do ciebie przyszedł.
-Do mnie? - zdziwiłam się bo nie spodziewałam się gości.
-Tak. Jest w stajni.- powiedział i wyszedł,
Narzuciłam na siebie kurtkę i zeszłam do stajni. Saba bawiła się z jakimś owczarkiem niemieckim.
"Widziałam gdzieś tego psa" pomyślałam i zaczęłam się rozglądać.