nawet nie potrafie powiedziec, dlaczego nadal Cie kocham...

nie potrafie zdefiniowac tego, jaki jestes dla mnie wazny.

wmawianie ludziom, ze Cie nie kocham jest bez sensu, bo pozniej wychodzi na to, ze klamie, oszukuje..

tworzy sie bledne kolo.

raz mowie, ze nie kocham, ale jak Cie widze, wszystko wraca...

wszystko.. ukrywam milosc, bo nie ma sensu jej pokazywac..

ale.. my umiemy rozmawiac tylko na gadu, jak jestesmy na dworze, rozmawiasz z innymi, mnie calkowicie olewajac.

nienawidze Cie tak strasznie, tak samo mocno jak Cie kocham.

prosze Boga, bardzo skrycie to robie, zebys cierpial...

to wszystko do mnie wraca... wszystko..

a ja juz nie daje rady..

ale dziekuje jednej osobie, ktora wczoraj, tracac cenny czas, rozmawiala ze mna do 3 w nocy i czasem nic nie mowiac, sluchal tylko jak plakalam...

i dziekuje za wzywanie kogos, zeby Cie przywiozl, za chec przytulenia mnie i pierdolniecia mnie w glowe, zebym sie w koncu opanowala...

nienawidze Cie... kurwa jak ja Cie.. kocham.. !

i mojej Sylwii chcialabym podziekowac... za slowa, ktorych nigdy od niej nie uslyszalam, za to, ze byla wczoraj ze mna, ze jest `mama` a jej Kamil `tata` ... tak strasznie Cie Saganie kocham ! i naprawde dziekuje za wczoraj, bo gdyby nie wy, to nie wiem czy bym tam wytrzymala... ;*