Z pozoru ambitna, mądra, inteligentna, wartościowa... A tak naprawdę naiwna, głupia... Jak było widać na załączonym obrazku. Tylko te cechy mogły jej pozwolić na zauroczenie... Te pierwsze cechy... Te drugie jednak, pozwoliły jej na miłość. Nie chodzi o samą miłość... Ale o osobę obdarowywaną tym uczuciem. Nie rozumiała, jak mogła się w nim zakochać... Nikt nie rozumiał. I lekko poirytowana stopniem zainteresowania ogółu ludności jej uczuciem... Brnęła dalej w to bagno.
Bawił się nią. Był wobec niej nieszczery. Owijał każde, ostre słowo w miękką bawełnę. Nie przeszkadzało jej to. Jednego dnia wyznawał jej miłość. Drugiego mówił, że to nie ma sensu. Jednego całował. Drugiego nie szczędził niemiłych słów. Przewrotny z pozoru i natury. Kobieciarz. Narcyz... A co najważniejsze... Jej idol. Nie zwracała uwagi na Jego wady... W końcu one w człowieku są najpiękniejsze. Nie myślała o tym, co na ten temat mówią przyjaciele...Za słowem przyjaciel kryła się osoba zazdrosna, zawistna, która spedzała z Tobą 10 minut dziennie więcej, niż inni (przeważnie, ale nie zawsze). Jej matki nic nie obchodziło. Może to nawet lepiej- twierdziła. Tak zauroczna, tak zapatrzona... Wyjątek.
Byli przyjaciółmi... Najlepszymi, prawdziwymi. Aż w końcu powiedziała mu, to co leżało jej na sercu. On odrzekł to samo. Kilka dni później był z inną. Opowiadał jej o owej INNEJ. Dręczył ją charakterystyką. Minęła garstka chwil... Gdy oznajmił, że poznał koleżankę... Tej INNEJ... I zaczął tworzyć się brazylijski serial. Był z koleżanką. Koleżanką swojej byłej- niedoszłej. Tak ot. Przeżył z nią coś, czego nie doznał jeszcze z żadną dziewczyną, po czym stwierdził, ze kocha główną bohaterkę tego opowiadania. Ona kochała Jego, On kochał Ją.
NIGDY NIE BYLI RAZEM.