Zespół Mest wydał nową "płytę". I fajnie, że od ostatniego albumu minęły tylko 4 lata. Względnie niedługo trzeba było czekać, bo przed poprzednimi było 7-8 lat przerwy. To duży plus. Drugim jest to, że chyba lepiej się tego słucha od ostatniego "Masquerade" z 2020 roku. Minusem jest natomiast długość całego krążka, gdyż zawiera tylko 7 piosenek i trwa niecałe 23 minuty! Czasem w notkach narzekam na albumy z 10 numerami, jechałem album Toma DeLonga za album z 8 numerami, ale tu granica znowu została przekroczona. I wiem że wiele osób ma takie zdanie. Sprawdzając płyty których słucham mogę stwierdzić, że jest to rekordowo najkrótszy album. I nie wiem jaka jest reguła nazewnicta. Mxpx ma np. Epkę na której jest 9 numerów. Faktem jest, że jest krótsza. Ale dosyć narzekań na ten temat ;)
Obecnie nie do konca ogarniam kto poza frontmanem gra w grupie Mest. Przy okazji powstawania poprzedniej płyty i na parę lat wstecz powrócił stary skład, ale teraz znowu się coś przemieszało... wiem, że w ostatnich latach w kapeli grywał Adrian, obecny wokalista Zebrahead, ale reszty nie kojarzę... w każdym razie gościnnie zaśpiewał on w jednym numerze, tak jak np. Jaret z Bowling For Soup.
"Album" ukazał się w 3 wersjach na winylu i każda liczy sobie tylko 250 sztuk i każda ma inną okładkę! Co ciekawe - album nie powstał w wersji CD niestety...