Właściwie po analizie swoich dzisiejszych rannych przemyśleń pomyślałam, że chyba czas zacząć się leczyć. W ogóle wstałam taki sajgon zostawiłam w pokoju że szkoda gadać.... czas tam chyba posprzątać o!! i umyć okna by się przydało ale nie potrafię ;( Siedzę i oczywiście zimno mi ale cóż nie znam sposobu żeby ogrzać się własnymi chorymi myślami. A... znów nic nie jem błędne koło. to się tak kręcie i i tak w końcu się urwie więc szkoda się starać. Nie chce mi się nic. Rozkluszam się. Zaraz podniosę tyłek i zadzwonię do Piotrusia ale nawet tego mi się nie chce. Leń ze mnie. Siedzę i patrze na dział biblioteki dla maluchów z podstawówki. Ech genialne są te maluchy. A dziewczynki w swoich różowych kostiumikach... ah słodycz. Generalnie to chętnie bym sobie poszła do domu ale p. Bawelska znów mi da N-ke i będzie tylko nerwówkę. Szkoda tracić kawałki życia tylko w celu aby dłużej pospać.
Wczoraj poszłam z dzieciakami na plac zabaw. Potem pojechałam do Cygańskiego Lasu bo musiałam coś załatwić wróciłam i kurde nudziłam się jak cholera. Pokłóciłam się z matką o wszystko. Zaczęło się jak zwykle niewinne a potem kurde okazało się, że jestem przekleństwem domu i w ogóle nie powinnam żyć. A ja nic. Chłonę krzyk. Chłonę każde drobne uniesienie głosu. I co moją mamę i większość ludzi którzy na mnie krzyczą jak już coś mówię to spokojnie. Chociaż by mnie bili i krzyczeli. Zawsze będę mówić spokojnie. A na koniec siedzę i płaczę. Łzy są odsączeniem wchłoniętego krzyku... I chodź szybko przebaczam, to mam to ciągle w sercu i nie zapominam. Tak jak tacie. Wybaczyłam bo z którymś z rodziców muszę żyć w zgodzie ale dalej się go boje. Widząc go pamiętam co było...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ŻYCIE ZZA ROGU
I wciąż pytam jakim prawem ty masz władze,
by z bezbarwnej toni łowić ten zraniony wrak.
On- blask smutku, mroku odcień lżejszy
szybciej, w zatroskaniu po raz drugi sięgnie po kieliszek krwi.
I wciąż szukam wątłej odpowiedzi, zmroku cieni,
gdy przechodząc przez ulice widzę twarz.
Ona - bezimienna, pogrzebana w kanaliku sennych spraw
wolniej, zajrzy głębiej w lodowaty swej miłości żar.
I wciąż pragnę widzieć rozwiązanie tego świata,
W labiryncie ludzkich przestępstw i uchyleń kar.
Ono- najgoręcej żąda opuszczenia tej zgnilizny ciał,
odruchowo, wyciągając po chleb swe odcięte końce w stronę pustki.
I wciąż patrze na to wszystko jakby z boku,
obserwując kalejdoskop zapomnianych brudnych lat.
Ja- ulotny znak na niebie czystym, dziś,
Stoję w korku, korku z ludzkich serc.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nikomu nie każe rozumieć tego co pisze. Ja wiem co pisze bo mam przed oczami obraz. Ten obraz opisuje taki jaki widze. Dobra idę po kawę ;p Jednak uzależnienie górą w życiu chyba nie skończę pić tego dziadostwa w mega ilościach.
Całuski dla Piotrusia :* Skarbie kocham Cię takim jakim jesteś. Nie rozumiem takich smsów jak z wczoraj. Do zobaczenia dziś popołudniu u dentysty ;)