Umarl mi kolejny pies. W ten sam sposob. Tak sie staralam, zeby nic jej sie nie stalo. Bylam tak ostrozna, ze poprostu... Jak wychodzilam na spacer i jechal samochod bralam ja na rece, pilnowalam jej i.. eh. Trzeba miec szczescie w zyciu, ktorego ja za grosz nie mam. Jak zlecialam na dol bo slyszalam, ze ktos strasznie placze i zobaczylam ja lezaca na trawniku myslalam, ze umre. Stalam. Nogi zaczely mi sie uginac. Wiedzialalam, ze musze podejsc podeszlam i musialam natychmiast usiasc bo jeszcze chwila i bym upadla. Najpierw szybko sprawdzam puls, probuje wyłapac chocby najcichszy rytm serca. Siedze, slucham... slucham... dziwilam sie, ze jeszcze nie plakalam. Matka lezy i ryczy i mowi, ze tyle smierci w domu w tak ktorkim czasie, ze to nie mozliwe. Ja mowie, zeby sie uspokoila. Probuje uslyszec serce. Oczywiscie nic nie slyszalam. Rece mi sie trzesly, puls mialam w gardle. Rycze i rycze. Mysle. Slucham wzdychow i placzow dookola. Siedze juz zaplakana, wkurwiona. I nagle podchodza 3 kolezanki z klasy. Ja nic. Mama mowi,ze mam do nich podejsc. Ide a te: co sie stalo? ja; nic... mialam taka mine, ze odechcialo im sie gadac i poszly. ( w szkole jedna mowi: a co ci bylo wczoraj. Bylas jakas taka... a ja: nie wazne, nic. I mowi dlaczego zawsze jestes na czarno. Jakbyc miala zalobe. ja: skad wiesz, ze nie mam? a ona: no.. jak. no nie masz) kurwa myslalam ze ja rozjebie i wygryze jej oczy. Wracajac do tematu. Kiedy ja lezalam kolo jej malego i mlodego cialka mama poszla i wlozyla jej pod lapke ulubiona maskotke. Myslalam,ze umre. Ze zaczne sie drzec, pozabijam wszystkich dookola, skocze z dachu. Pochowalam ja, zrobilam krzyz(mam juz wprawe) Nienawidze siebie. Powiedzilam o tym koledze(nie wszystko, tylko tyle, ze nie zyje w jaki sposob zmarla(jestem zbyt nieufna,zeby opowiadac o swoich uczuciach) powiedzil, ze na moim miejscu by sie zabil i zabil te osobe, ktora to zrobila. hm. powiedzilam,ze ja mam ochote sie zabic i ze nienawidze swiata. Ciesze sie, ze staral sie odwrocic moja uwage od tej sytuacji. Chociaz nie przywtklam do zwierzania sie komukolwiek, wiec potem milam wyzuty sumienia... no coz.
a tak poza tym zauwazylam, ze nie umiem powiedziec, ze kogos lub cos kocham lub nawet lubie. Kochalam z salego serca osobe, ktora stracilam jako pierwsza, z ktora mialam umowe, ze ja umre pierwsza. Potem juz moj swiat sie zawalil, osobe, ktora jak potem sie okazalo tez darzylam wielka sympatia. W domu byla na 2 miejscu. Po tym przestalam juz zwracac na cokolwiek uwage. Smierc mojego 2 psa nie przezylam az tak bardzo. Chociaz bylam do niej naprawde przywiazana. Czuje sie poprostu jakbym nie miala serca! Np. tak moja 'przyjaciolka' Tyle osob uwaza mnie za przyjaciolke, ale kurwa! nie potrafie nikogo tak nazwac! nawet osoby z ktorymi przebylam tak dlugo, wychodze gdzies, rozmawiam. Rownie dobrze moglabym w kazdej chwili zakonczyc kazda znajomosc. I nie przejelabym sie za bardzo. czuje sie przez to okropnie. Tak samo jak reaguje na problemy innych. Pierdole. Kompletnie mnie to nie interesuje czy kogos boli noga czy cos tam. Jakby np. moja kolezanka mowi, ze siedzi w domu na dachu, a dach ma spadzisty to kurde chce zebym powiedzila, zeby tak nie robila, ale mnie to nie obchodzi! czy siedzi na dachu, na cmentarzu, o 22 chodzi na cmentarz. Kurde tez tak robie, ale nikomu o tym nie mowie! Przyjaciolka'' mowi, ze tak dla zwaly przeciela tepa zyletka udo. I sie smieje i mowi ze to boli, oczekuje, zebym powiedzila, zeby tak nie robila i zaczela sie na nia drzec, a ja poprostu mowie :jestes glupia. Po jaka cholere mi to mowi?! Gdybym ja w tym miejscu wyskoczyla z tekstem : Aha. No. Fajnie. Ja od 4 lat sie tne, kilka razy probowalam popelnic samobojstwo i kocham widok krwi chociaz jest mi wtedy niedobrze to co by powiedzila? az m sie smiac chce. Stalam sie tak cholernie nieczula. I taka... bez serca. Doslownie.
W dodatku nie wiem, jak to jest mozliwe, ze ja mam w sobie tak duzo nienawisci!! Nie potrafie powiedziec, ze KOGOKOLWIEK lubie. Wszystkich doslownie nienawidze. Moglabym bez mrugniecia okiem pozabijac WSZYSTKICH. Nienawidze siebie za to. Nie ufam ludziom. To sa najgorsze istoty na swiecie! Sama siebie nie nawidze... Tak na codzien jest. Chcialabym sie wyzbyc tego uczucia. Pomimo moich licznych wad ludzie mnie lubia. Nie przypominam sobie sytuacji, w ktorej ktos by mnie wyzywal itd., Wszyscy sa so mnie dobrze nastawieni, a ja/? w srodku sie we mnie gotuje jak widze ludzi. Jak widze taka jedna, ktora ma do tydzien innego chlopaka, nie raz co 2 dni. Normalna dziwka i kazdemu mowi, ze go kocha. Jest dwulicowa tak bardzo, ze sie to w glowie nie miesli. Obgaduje wszyskich, jest sztuczna i falszywa. Inny taki chlopak tylko pali, pije, klnie, pierdoli jakies bzdury... wszyscy. Zabilabym wszystkich. Nienawidze siebie...
Inni zdjęcia: :* patki91gdJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24