Wczorajszy dzień był koszmarem. Wstałam po 5:00.. Zjadłam owsiankę.
I pojechałam z mamą do ginekologa. Chcę Wam przypomnieć że to nie moja pierwsza wizyta.
Pierwszą wizytę miałam 29 czerwca, gdzie tam mnie mierzyli, ważyli i mówiłam z jakim "problemem przychodzę". Zaleciła mi wtedy "pare" badań, które robiłam przez wakacje żeby teraz mogła to wszystko podsumować.
Pierwszą złą wiadomością wczorajszego dnia było, że prawdopodobnie mam tzw. Zespół Policystycznych Jajników.
Drugą: okropnie zła krzywa cukrowa. Co może świadczyć o późniejszej cukrzycy. Jest na to lek : METMORFINA, przeznaczony do leczenia cukrzyków.. dlatego właśnie, iż jestem zdrowa i nie mam cukrzycy, biorąc ten lek mogę mieć jakieś skutki uboczne, czy coś - i nie mowa tutaj o tyciu. Nie chcę wam zmyślać ani nic, bo byłam wczoraj tak zestresowana w tym gabinecie jak usłyszałam o tym wszystkim, że mało co rozumiałam. Szukałam potem na necie coś o tej metmorfinie, ale nic z tego nie wiem tak naprawdę.
W każdym razie, rodzice mi tłumaczyli że ten lek ma działać zapobiegawczo, żebym kiedyś nie miałam cukrzycy.
Na USG wyszło, że mam powiększony lewy jajnik. Więc ten lek ma też jakiś związek z tym jajnikiem. W dodatku ma uregulować zaburzenia moich hormonów - wiecie.. dojrzewam i pojawiają mi się włoski w różnych miejscach, a ja nie mam już siły do pęsety :c
Przepisała mi też luteinę żebym brała ją dwa razy dziennie przez 5 dni i po tygodniu miesiączka powinna przyjść. Zapytałam jej się od razu, czy będę tyć od któregoś z tych leków powiedziała mi że:
,, Od leków się nie tyje. Od żadnego leku się nie tyje. Niektóre lekarstwa czy hormony, pobudzają apetyt.. ale to już zależy od Ciebie czy będziesz jadła. Ale te leki, nie są lekami tego typu.."
Więc z całej wizyty tylko to mnie zadowoliło.
Wyszłam załamana..
Czekałyśmy z mamą na busa.. ale nie przyjeżdżał. Nadjechał autobus MPK
To wsiadłyśmy. Kupiłam bilet w tym głupim automacie i byłyśmy szczęśliwe że wracamy do domu już
,, KONTROLA BILETÓW" .. Spoko. Wyciągamy bilet z mamą, wszystko git
Po czym okazuje się że jestem na tyle przytrzymana że kupiłam totalnie zły bilet, na złą strefę i w ogóle wszystko źle !
Rozpłakałam się. Mama się trzęsła. Ja nie mogłam sobie tego wybaczyć
Odpuścił mi ten kanar jebany. Ale wlepił mandat mojej mamie 123, 40 zł.
Myślałam że się tam potnę..
Wróciłam do domu. Zjadłam obiad. Ciemny makaron z warzywami więc wszystko okej
Ale potem.. pojawiły się na stole frytki. I jak zawsze sobie tłumaczę
NIE BIERZ. BO JAK WEŹMIESZ TO NA JEDNYM SIĘ NIE SKOŃCZY.
Ale tym razem wzięłam.. wzięłam jednego. I drugiego, trzeciego i dziesiątego.
I tak się zaczął koszmar moich wczorajszych kilokalorii.
Jakieś płateczki, kukurydziane, musli, potem banan i znowu jakieś płatki
Potem poszłam do Kościoła, bo "impreza" była. Pograłam na gitarze i po.. poszliśmy ze znajomymi na koktajl TROPICANO -.-
A potem piwo
i stać mnie było wczoraj tylko na 100 brzuszków
ale wiecie co? nie mam jakoś większych wyrzutów sumienia
od dobrego miesiąca nie pozwoliłam sobie na coś takiego.
a po całym dniu stresu i tych wynikach nie miałam siły ani ochoty myśleć o kcal!
siedziałam z nimi na tych ławeczkach pod parasolkami, śmiałam się, gadałam, wspominałam..
i było mi dobrze. wbrew pozorom to był chyba najlepszy dzień sierpnia ;)
Inni zdjęcia: ;* patrusia1991gdJa patrusia1991gd:* patrusia1991gd. milluchaa;* patrusia1991gd:) patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24