Zgroza.
Ogólnie dzień zajebisty, wszyscy zajebiści. Z pewnym małym wyjątkiem, od którego chcę się na jakiś czas oddalić, bo po prostu nie potrafię oszukiwać sama siebie, że czas z tym czymś mi odpowiada i sprawia radość. Tylko przynosi dyskomfort, zażenowanie i ogólnie gówno.
Dym, zapach i smak. Czasem zastanawiam się co właściwie robię. Z tym, że nie trwa to długo. Chce mi się żyć. Pierwszy raz od dłuższego czasu. Jest mi niezależnie i beztrosko. No dobra, smutno trochę też. Ale co, jest jeszcze dużo czasu, a przynajmniej mam nadzieję, że jest go dużo. Musi być.
Czas płynie, Kult płynie, a mnie nie wychodzą kontakty z obcymi ludźmi. Czy naprawdę jestem aż tak nudna i głupia? Oby nie :c
A, i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Tylko chcę już lata, truskawek i oranżady.