Było to aż 4 lata temu. Prawie. Słodki Jezu! Wpis powinien być o tym, jak objąć rozumem upływający czas. Miał być też o tym, jak chłopiec jawi mi się na odbiciu szyby. Jest jednak tylko mirażem na ulicznym tle, więc nie wiem, czy jest wart zainteresowania. Zapewne nie jest, podobnie jak cała reszta brzydkiej seksualności. Pozostał jeden, piękny, ale do jego seksualności mi jeszcze daleko. Pierwszym krokiem dzisiejszym było spotkanie z oczami w kształcie kuli bilardowych. Odbyło się też spotkanie między ławkami, określające dystans środowiskowy, a właściwie piękne geny. Dobrze by było, gdyby drugim krokiem była wymiana dźwięków, mogę sobie wyobrazić jak wibracje jego, przechodzą do mojego wnętrza, powodując ucisk w dobrze chronionym teraz, sercowym pyle. W odległych fascynacjach najlepsze jest to, że nie dosięga mnie ich negatywna ocena. Wycofanie i odrobina introwertyzmu, tego mi teraz potrzeba.. albo nie, przecież to tylko nadmiar czerwoności wydostaje się z mojej głowy. Odrobina wycofania nie zaszkodzi. Skończę rysować winoroślaną miłość dopiero gdy nadejdą czasy, kiedy za kutasy trzeba będzie zapłacić. Idę sobie precz, Czapiński stygnie.