Ten obrazek ma w sobie tyle magii..
inspiruje mnie i jednocześnie sprawia,że w środku płacze.
od tej fotografii aż czuć spokój.
a jest on moim największym marzeniem.
święta wyglądały u mnie beznadziejnie,zresztą jak co roku..
ale teraz było chyba jeszcze gorzej.
moi rodzice nienawidzą się.
już od dawna,więc to żadna nowość,ale najbardziej bolało mnie to,że w święta było to widać aż tak bardzo..
moja mama większą część 24.12 przespała..
ja najpierw chciałam jeszcze troche posprzątać,jakoś do tych świa nasz dom "przygotować"
ale to zachowanie mamy mnie wykończyło,więc sama również poszłam spać..
tak oto spędziliśmy w większej części ten najwspanialszy dzień w roku..
ledwo zdążyliśmy dojść do dziadków na wigilie..na której każdy z nas powiedział dla wszystkich "zdrowia,szczęścia,pomyślności"
i tyle..
nie było żadnych szczerych życzeń od serca..
nic z tych rzeczy..
taka zwyczajna obojętność..
kiedyś bym płakała,przeżywała to,wykańczała się..
ale nie teraz..
coraz bardziej obojętnieje.
to wszystko nie robi na mnie już aż tak dużego wrażenia jak kiedyś..
staje się maszyną...moje człowieczeństwo przemija..
zaczynam chować się w mojej zewnętrznej obojętności i czasami jest lepiej..