Pezet
Naprawdę cieszę się, że widzę Ciebie znów, choć, było tyle ciężkich chwil, tyle niepotrzebnych słów. Tyle emocji złych, naprawdę mocnych słów i nieudanych prób, przegranych ciężkich prób.
Nie ma Cię, gdy moje życie spada w dół
Nie ma Cię, gdy wszystko łamie się na pół
Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, że
Nie wiesz co u mnie, bo pękłoby Ci serce.
Raczej nie mam hobby chyba, że liczą się kace.
Zasługują na to, na coś więcej niż mają. Na to żeby wiedzieć, że marzenia się spełniają.
Weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź i stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę.
Może zadzwoniłbym do Ciebie z budki
Mówiąc, że zależy mi na Tobie i jestem smutny
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał,
Pocałowałbym cię w usta,
By poczuć smak życia.
Nie rozumiem czemu mogę mieć tylko nadzieję,
Chcę godnie żyć, dobrze żyć, to aż ta wiele?
Lubię rap i w dupie mam co sobie pomyślą.
Ale jesteśmy tacy zakochani, całkiem sobie oddani, przecież to widać.
Popatrz tu, spójrz, wszystko jest niby okej.
Lubię, gdy bardzo się starasz, jutro mówię na na na na na nara.
I należysz do mnie, choć to nie kwestia posiadania.
W tym kraju pijesz, gdy się cieszysz. Pijesz, gdy jesteś smutny.
Ludzie zmienili miłość do życia w miłość do wódki.
Ten świat jest pojebany jakiś dziś, nie sądzisz?
Lewituje tu gdzieś w górze mój wirtualny świat, bez wad,
ja w nim w kapturze.
Przeprowadzam się na chmurę
coś na kształt tej, którą wydmuchujesz
i dobrze się z tym czuję dziś.
Ona teraz na zawsze odchodzi
A ty nie umiesz strzelać i nie masz broni.
Brakło miejsca na więcej ;/