Zagubienie słuchawek, które można łatwo przetransportować w kieszeni ma pewne plusy. Po spełnieniu kilku czynników - braku chęci noszenia wielkich (ślicznych i genialnych) słuchawek, chodzeniu samemu (bo bilety, więc czasem to czynnik eliminujący innych przedstawicieli gatunku w promieniu kilku metrów) i dość długo (...), można zostać skłonionym do przemyśleń.
Bo jak ktoś zachwieje jakimś poglądem, to trzeba postarać się znaleźć argumenty "za" swoją tezą, którą się ma przecież od lat. Ale... Jeśli takich argumentów zabraknie, trzeba się zastanowić, czy niewietrzenie takich poglądów i pozwolenie im na przykrycie się grubą warstwą kurzu czyni je nienaruszalnymi i jedynymi słusznymi...?
Dlatego mój zachwiany Jedyny i Słuszny legł w gruzach, zburzony przeze mnie przez tak naprawdę jeden cudzy argument. Argument, przy którym moja teoria wysiadła i trzasnęła drzwiami.*
Przy wiosennych porządkach zapomniałam o głęboko ukrytych szufladkach we własnej głowie, które chyba trzeba przelecieć mokrą szmatą.
Codzienne mijam plakat, na którym jakaś tam firma "okna samochodowe" czy coś w tym guście (a specjalnie odwracałam głowę, by upewnić się, czy pamiętam właściwą nazwę...!) pokazuje drogę do swojej siedziby, ładną, niebieską strzałką - jedź prosto, zawróć, 200 metrów, to my. Aleja Bojowników o Wolność i Demokrację. I już kilka razy, gdy go (=plakat) oglądałam, myślałam sobie, że Wolność i Demokracja to wielkie słowa, które w pewien sposób są respektowane (co do demokracji, to chyba i tak nic lepszego do tej pory nikt nie wymyślił), ale w obliczu Wielkich Kryzysów mogą być zmieszane z błotem i oskarżone o całe zło. W końcu Ten Zły Kapitalizm i Ta Zła Demokracja pomogła panu H. zdobyć władzę, a dalej jak było - doskonale wiemy. I zawsze, gdy myślę o tych Bojownikach, rzucają mi się na myśl nasi zachodni sąsiedzi, jakieś 70-80 lat temu.
Zawsze.
Carin Göring miała urodziny w ten sam dzień co ja.
Czy to normalne, przeglądać życiorysy wielu zbrodniarzy wojennych i innych ludzi, których generalnie i z zasady nie lubię, i zerkać, czy daty ich narodzin i śmierci nie są jakoś obecne w moim życiu...?
A, ale przy niej zauważyłam dopiero w momencie wzmianki o pochówku.
A gnij, Carin.
Chodziło, długo chodziło.
Zagramy w rzutki...?
TU SUM AP.
Tak, chciało mi się pisać, odczuwałam wewnętrzną potrzebę do tego. Zupełnie jak ze dwa tygodnie temu, gdy wróciłam się po totka i zupełnie jak dziś, gdy wróciłam się, by kupić bazie za pięć złoty (trochę wina czerwonego światła, że było dość długie, ale dobrze zrobiło! Kochane!).
____________
*Czasami bycie miłym nic nie kosztuje, czasem kosztuje niewiele. Dlatego czy nie warto kupić bazi za pięć złoty, otworzyć komuś drzwi, powiedzieć "Wesołych świąt", albo po prostu się uśmiechnąć? :)
Dość.
Mokrych jajec! :)