Łapanie za guziki na widok kominiarza, bliskie spotkanie z batorową bombą, ubranie kiecki na lewą stronę, a w między czasie czarny kot, nieprzecinający drogi, lecz spokojnie przemykający obok.
Jeden dzień.
Czyżby to był dobry rok, a kwiecień skupiskiem jego dobroci...?
Los już chyba się napracował, chyba ma powoli dość, ale stara się i pokazuje, delikatnie otwierając furtkę szczęściu. Oby przejęcie jego obowiązków było zgodne z jego przychylnym planem...
Skoro się lekko uzewnętrzniamy, poróbmy to dalej, równie subtelnie.
Co ja tu robię? Oj, wiesz co i chcesz, by ta chwila trwała wiecznie...
Na koniec zimy, Muzyka Końca Lata.
(Taaak. Pierwsze tegoroczne ognisko, kiełbaski i tak dalej :))