Gdzieś tak sobie wiszę, może na chmurze? Może już stoję, ale nie wiem na czym...
Dzisiejszy mało wymagający spacer pod górkę udowodnił mi, że zrobienie ponad trzydziestutysięcy kroków w ciągu dwóch dni (i przeszło pięćdziesięciu, jak nie więcej, w ciągu czterech) może odbijać się na niektórych, wcześniej utajonych, mięśniach.
Przeżyłam jednak dziewięć godzin siedząc bez schiz, że zaraz utworzy mi się skrzep i umrę, więc - Weee aaaall loooveee Paaariiiiis i croissanty na Champs-Elysees.
Enjoy Paris!
Jak i urokliwe paryskie latarenki. Nawet gołębie latające tuż koło twarzy są takie jakieś... Lepsze? Nie wydalające swego kałomoczu wszędzie, gdzie popadnie?
*Klik* >> wbite w pamięć, mocno, dobitnie i głęboko! I francuskie. :)
*Klik* >> I hear the radio sing your name. {chodzi za mną, wciąż to nucę i nucę}