photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 LUTEGO 2012

Diss na TFU2

Jak obiecałem, daję Wam moją nic nieznaczącą opinię na temat gry

Star Wars: The Force Unleashed II :)

Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie mam zamiaru czepiać się o to jak bardzo seria "TFU" gwałci reguły świata Gwiezdnych Wojen, zrobili już to o wiele bardziej pojętni recenzerzy i fani. 

Zacznę od szybkiego wprowadzenia Was w fabułę, UWAGA mogą być spoilery. 

Akcja zaczyna się na planecie Kamino, gdzie spotykamy się z naszym starym przyjacielem z pierwszej części, panem "Starkillerem", czyżby jego śmierć w prequelu to jedna wielka ściema? Okazuje się jednak, że jest to tylko klon Zabójcy Gwiazd. Lord Vader, czyli największy badass w historii, wpadł bowiem na genialnie nikczemny plan, utworzenie armii klonów Jedi. Niestety nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać i podróbkom daleko jest do doskonałości. Klon (od tej pory tak będę pisać o głównym bohaterze) dostaje do łap miecze oraz otrzymuje polecenie: "Slay them all motherfucker". Zatem robimy to do czego przyzwyczaiła nas część pierwsza, nosimy śmierć wszystkim, którym mieli nieszczęście nas spotkać. Co się jednak dzieje? Okazuje się, że Klon zachowuje wspomnienia oryginału i kiedy ma cisnąć mieczem świetlnym w Juno ( blondyneczka z TFU i ukochana Starkillera) okazuje słabość ( eh ta miłość) co oczywiście nie przystoi Sithowi i tym samym wydaje na siebie wyrok. Zanim jednak Vader zadaje cios wpadamy na pomysł, żeby kulturalnie uciec, niszcząc iluminator i wszystko inne co się nieszczęśliwie napatoczy. Przez reszte gry staramy się odneleźć siebie i naszą kochaną Juno. 

Tyle o fabule, przejdźmy zatem od plusów i minusów, zacznę od tych pierwszych bo po pierwsze o tym zawsze pisze się przyjemniej, a po drugie ta lista jest krótsza :)

1. Gra oferuje nam wspaniałe przerywniki filmowe, kinowa jakość scen utwierdza nas w przekonaniu, że lepiej byłoby obejrzeć pełnometrażową animację w tym stylu niż grać w tą grę... 

2. Grafika i dźwięk. Trudno było mi w to uwierzyć, po tym jak bardzo pokochałem grafikę oryginału ( dzięki shagGiemu bo mój komp swoje nejlepsze lata ma już za sobą ) nie spodziewałem się, że w TFU II ujrzę coś jeszcze piękniejeszego. Wspaniały level crafting (poza jednym), fizyka, płynność i efekty specjalne ( grać tylko i wyłącznie w HD) tworzą naprawdę cudowną atmosferę i wywołują głupi wyraz twarzy przez całą rozgrywkę. 

3. Walka. To co możemy wyczyniać za pomocą dwóch mieczy świetlnych i naszej mocy jest bajeczne, epickie, zajebiste. Nie ma nic lepszego niż rzucenie się w taniec śmierci z licznymi oddziałami szturmowców i robienia im z dupy jesieni średniowiecza. To co cieszy z normalnymi przeciwnikami nie cieszy już tak bardzo w pojedynkach z bossami, ale o tym w minusach.

4. Dużo radzajów przeciwników, dzięki czemu młócka się nie nudzi.


No i to w zasadzie tyle. Ładna grafika, hiper-super walka, różnorodność ofiar i to co podbiło moje serce najbardziej  - animacje. Przejdźmy zatem do tytułowego dissu :)  

1. 4 GODZINY!! Wierzcie mi lub nie, ale przejście tej gry zajęło mi je*ane 4 godziny na poziomie normal. A autorzy, któży mają nas za idotów, doszli chyba do wniosku, że to "troszeczkę" za mało i dorzucili kilka dodatkowych atrakcji w trybie challange... Pogratulować wy*ebania na fanów serii.

2. Fabuła jest nuuudna! "Ale Kacper, przecież to gra, tu chodzi o zabawę, o rozgrywkę" Nie i ch*j!! Jeżeli gram w grę to ma mnie ona pochłonąć całkowicie. Kojarzycie Alan Wake? Doskonały przykład na to, że to historia ma być głównym rdzeniem gry.

Fabuła nie wnosi nic, zupełnie nic do świata SW. Pościg za ukochaną i resztką swej świadomości toczy się dość szybko i zwinnie, ale bez żadnych  "ochów" i "achów", brak wykorzystanego potencjału w postaci generała Koty. Najbardziej bezcelowym zabiegiem jest wprowadzenie do gry Yody i Bobby Fetta, którzy nie wnosza do fabuły zupełnie niczego, a o zakończeniu ( są dwie "ścieżki") nie decydują nasze wybory czy sposób grania tylko naciśnięcie odpowiedniego przycisku. Nice one :) 

3. Walka z bossami. Jest strasznie nudna, nie wymaga od gracza zupełnie niczego. Oto recepta na wygraną: naparzaj ile wlezie :), kiedy trzeba naciśnij A ( w przypadku konsoli XBOX 360), a potem jeszcze raz naciśnij jakis inny losowy przycisk. I tyle, koniec walki z bossem. 

4. Gra jest za prosta. Nie chodzi mi o to, że uda Wam się przejść grę nie umierając ani razu. Będziecie padać co chwilę, chodzi mi tylko o to, że gra nie wymaga od Was ruszenia szarymi komórkami, pokombinowania, przygotowania taktyki albo coś w tym rodzaju. Nie, po prostu idziecie do przodu "tnąc wrogów jak je*any Shogun". 

5. Ostatni pojedynek. Klon Starkillera vs. Lord fucking Vader. Walka, która mogłaby być najbardziej epicką walką w historii gier, jest dramatycznym przeżyciem, mogącym zakończyć się śmiercią. Fatalnie zaprojektowany level, beznadziejna i nudna walka, straszny quick time event, masa zamieszania, przez które będziecie raz po raz spadać z przenośnika i zaczynać od nowa i od nowa. Grając ostatni poziom marzyłem aby ten się skończył.

6. Nasz główny "bohater" to dupek, jest egoistą, jest nieodpowiedzialny, a w głowe mu tylko "blondyneczka", na pewno nie jest wzorem do naśladowania. 

-"Stary trzeba ratować świat!"

-"Nie , chcę w końcu zaliczyć Juno." 

 

Końcowa ocena to 4/10.

 

Tyle mogę dać z czystym sumieniem.

No, to by było wszystko :)

Komentujcie, bluzgajcie, jest to moja pierwsza recka więc proszę o wyrozumiałość :) Mówiłem zresztą, że to nie będzie nic profesjonalnego. 


Komentarze

ziomniszczyciel Juno dobra dupa.
13/02/2012 21:11:10
kapiwasol właśnie o tego typu komentarze mi chodziło ^^ może coś odnośnie recki ? ;>
13/02/2012 22:49:48
ziomniszczyciel Dobrze, zatem Twoja jak to nazwałeś "recka" podoba mi się, niesamowicie płynnie potrafisz pisać o przygodach Starkillera, widać żeś prawdziwy fan i koleś który zna się na rzeczy. Mimo iż nie grałem, słyszałem wiele opinii o tejże grze podobnych do Twojej i chyba muszę się zgodzić. Unikasz zbędnych powtórzeń (mądre zastąpienie głównego bohatera-Klonem) Pani Arke byłaby dumna. Zatem recka jest w porządku, aczkolwiek z jednym się nie zgodzę. Każdy bohater ma swoje priorytety (niestety), piszesz przyjacielu, że chęć uratowania Juno jest u Starkillera większa niż chęć uratowania galaktyki. Lecz jednak gdyby ten świat został uratowany a Juno (nie daj Bóg !) zabita, czymże byłoby życie naszego głównego bohatera? Była dla niego jedyną w pełni bliską osobą, nie dziwię się że wybrał ją (btw. śliczna ;3), gdyż bez niej jego życie było pozbawione wszelkiego sensu...Pozdrawiam!
14/02/2012 11:27:56
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika kapiwasol.

Informacje o kapiwasol


Inni zdjęcia: 1548 akcentovaNA DOBRANOC :) halinamRekina śpiew bluebird11Z tortem patrusia1991gdZ Klusią:* patrusia1991gd27 / 07 / 25 xheroineemogirlxDba o kręgosłup. ezekh114Raport wiosenny. ezekh114Prawie Krynica. ezekh114;) virgo123