Dziś na korytarzu usłyszałam "Ej koleżanko, mogła byś... " prawie chciałam powiedzieć, że nie jestem żadną koleżanką, ale skąd ten Bogu ducha winny chłopak mógł wiedzieć, że w moim słowinku słowo koleżanka nie jest pozytywnym określeniem. Ciągle łapię się na tym, że to tak dwa skrajnie różne światy. Kiedy się do tego przezwyczaje. Kolejnym zaskakującym faktem jest, że z uczuciowo nie poukładanej i rozstrzepanej osóbki staje się to wredną i myślącą tylko o własnych potrzebach kobietą. Zastanawiające jak bardzo inni ludzie mogę ukształtować nas samych. Zagwostka numer 3 czy tak bez większego problemu mozna sie odzywczaić, z dnia na dzień? Czy to oznaczało, że to nie było ważne? Posesyjne problemy.
https://www.youtube.com/watch?v=O6q4F9lBIEE
ps. bez logiki.