Kto zgasił światło?! 

Witajcie!

Nie było mnie tutaj dość długo, ale na szczęście już jestem :) I mam się bardzo dobrze. Zdjęcie wyżej przedstawia element budynku, w którym w ubiegłym roku spotkały mnie same zaskoczenia :D

Żeby skrócić, to co się wydarzyło od maja do teraz nie będę wdawała się w szczegóły. 

Ostatnio pisałam, że nie chce mi się jeździć do Pabianic na praktykę, bo i po co?? Jakbym olała praktyki, to popełniłabym największy błąd w moim życiu, o! Co się takiego wydarzyło? :) Otóż same praktyki lekkie nie były, ale zaraz po nich dostałam propozycję pracy, później były niezapomniane wakacje z M w Mielnie, a potem inżynierka, z którą się nie wyrobiłam... i zdaje ją w marcu lub w kwietniu.

Zaraz, zaraz...właśnie pominęłam coś, a raczej kogoś...specjalnie! Zakochałam się na zabój! Poznaliśmy się własnie na mojej praktyce, na początku był chaos i raczej ze sobą mało mielismy wspólnego, ale później...było tylko lepiej. Nocne rozmowy, spotkania i ten...no zakochaliśmy się w sobie. Mam najwspanialszego faceta pod słońcem i nawet teraz jakby ktoś się mnie zapytał, czy przypadkiem nie chce Ronniego Radke, albo innego lalusia, w którym kiedyś się bujałam, odpowiadam "STANOWCZE NIE!" :)

Teraz gdy się budzę rano, aż chce mi się zyć, oddychać i uśmiechać, chce, żeby ten stan trwał do końca moich dni!! Aby mój szczęścia czar trwał na wieki wieków! :)))

Żegnam się, bo mam jeszcze kilka spraw dzisiaj do odhaczenia :)

Całuje gorąco...ale tylko mojego W :))

A całej reszcie mówię PA :)