"Zabiłem wszystko, co czułem
Z tego wszystkiego i tak chuj zrozumiesz
Jak Cię okłamuję, to też czujesz
Serce wieszam na fortepianowej strunie
Siadam w kuchni i odkręcam kurek
Paznokcie wbijam pod skórę, drapie
Za oknem świat się zatrzymał w chwilowej pauzie
Lot gołębia na stop klatce, pierwszy raz rzygam krwią, ślinę spluwam na parkiet
Zaraz zasnę, jestem wśród drzew
Mgła oplata ciało, rosa wsiąka w koszulkę
Nade mną niebo, czytam gwiazdy jak interpunkcje
Bo nie są dla mnie niczym więcej, niż tylko punktem
Zaświat, a w twarz świat się zaśmiał
Czekam na spotkanie z duszą, póki nie jest martwa
Mówią, że po śmierci zobaczysz ją naprawdę
Taka personifikacja pragnień
Słyszę szum liści, wiatr tłumi dźwięk
Światło jego ciała niszczy cień, nieskazitelna biel
I tylko ja wiem, jakie ma znaczenie
Pamiętasz? Mówiłaś, że to ostatnie z Twoich wcieleń
Jednorożec... i mam biec pośród sideł
Na przekór myśliwym, co napinają cięciwę
Ideały są wieczne, jeśli wierzę w nie i żyję
Odbierzesz mi wiarę, tylko jeśli mnie zabijesz! "