Nie wiem za co się złapać.
Tysiące myśli. Bo jeszcze to i owo trzeba zrobić, a doba za krótka, choć tempo mojego życia nie powala.
Ale cóż ja na to poradzę, że spokój cenię najbardziej...
Teart, kino, wystawa.
Biologia. Chemia. Matma.
Tyle do realizacji, a czasu brak Tyle energii, aż kipi i nic nie można zrobić.
Póki trwa noc nadrobię co nieco. Póki księżyc doda sił.
Wszystkich opętało. I to dosłownie.
Sezon horrorów. Halloween w sensie, że.
Przesłuchuję Brodkę. Wypadła. Dobrze.
Drzemie we mnie wielka siła. Pozytywna wibracja. Im we mnie jest jej wiecej, tym bardziej podenerwowane jest moje otoczenia.
Komtemplacje nad sobą samą dały efekt.
Poszukiwanie własnej drogi. Do tego potrzeba czasu. Trzeba usiąść, wyłączyć rekcje na otoczenie, wsłuchać i zapomnieć o racjonalności. Potem wrócić, narodzić się na nowo.
W każdym bądź razie życzę zadumy w najbliższych dniach lub udanej zabawy. Zależy co kto preferuje w czasie zatarcia się granic między światami...