są sprawy których nie zapijesz wódką,
nauczyłem się żegnać, łatwiej mówi się trudno,
zbyt późno na zmianę, brzydzę się wypieraniem,
koniec końców - i tak sam zostanę!
Krzyczę, że czuję, że żyję mimo iż już prawie jestem martwy.
Słychać śpiew, a w tle salwy,
granica to cienka linia, kolejna z papilarnych.
Wypalmy to wszystko, wypijmy resztę,
I tak to miejsce nie da nam szans na więcej.
Podaj mi rękę, a wskaże Ci drogę,
przez dno dna ku niebu dzisiaj spotkasz się z Bogiem.
Ogień spod powiek przepływa do ciała,
Im dalej tym coraz cichszy jest hałas.
Nie ma tu racji dla nas, sensu w planach,
Tam będzie lepiej tutaj ktoś nas okłamał.