zdjęcie z naszego super wbitowego koncertu Ramony Rey.
gdzie ja bardzo zadowolona byłam, ale Zupa to średnio już.
mój konspekt = niezadowolenia Marianki = 3 do dziennika = czas napisać wszystko od nowa.
ale wcześniej do roszkowski, za którego właśnie się zabieram, a wręcz przeczytałam już całą pierwszą stronę.
bo czytaczem jestem wielkim od dni 3 i w ciągu 3 dni przeczytałam 3 całe książki i 2 po połowie, ale dalej hardo cisnę.
wczoraj na fakultetach nie byłam, bo nuggetsy z dipem czosknowym mnie wołały i oprzeć się nie mogłam, a potem z racji tego, że życie śmieciuszka ostatnio zaniedbałam to musiałam nadrobić tak jak na śmieciuszka przystało.
i pan burżuj szlachcic wrócił dzisiaj nareszcie na swą skromną posesję, bo przecież taki bogaty jest i go stać, więc apartamenty wynajmuje.
do roszkowskiego wracam, bo zaraz nadejdzie wieczór i moje seriale, których ominąć nie mogę.
tylko skoczę po kolawkę dla ziomeczka.