W mojej głowie ten czas płynie wolniej
bo jest parę spraw, których brat nie zapomnę
Tamte chwile ciągle wracają do mnie
chyba każdy ma swoją ulicę wspomnień
B.R.O Ulica wspomnień
[ Roksana ]
Szybkim krokiem przemierzałam ulicę Śródmieścia w Gdańsku by jak najszybciej dostać się do domu, chciałam zdążyć przed wyjazdem Dominika, jeszcze raz wszystko sobie z nim przemyśleć i wyjaśnić to co pozostało do wyjaśnienia. W pośpiechu, drżącymi rękami wcelowałam kluczem do zamka w drzwiach, przekręciłam go, drzwi były otwarte, tuż przed wejściem stały dwie walizki, jedna leżała na sofie w salonie otwarta, najwidoczniej jeszcze nie do końca spakowana. Zajrzałam do pokoju i oparłam się o framugę drzwi starając się wyrównać oddech i uspokoić serce, które biło szybciej niż zwykle. Nawet na mnie nie spojrzał, był zbyt zajęty wyciąganiem swoich rzeczy z poszczególnych szafek. Westchnęłam cicho by choć w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, a on jak nigdy mnie nie zauważał, był spokojny, aż nazbyt. W takich chwilach milczenie łamie serce, a panująca cisza piszczy w uszach.
- Dlaczego to robisz szepnął w końcu wpatrując się pustym wzrokiem w rzeczy leżące na łóżku dlaczego nie chcesz jechać ze mną ?
- Mogłabym spytać o to samo odparłam równie cicho, podeszłam do niego i opuszkami palców przejechałam po jego policzku, chłopak mimowolnie się uśmiechnął dlaczego nie chcesz zostać ?
Dominik zsunął dłoń ze swojej twarzy i spojrzał mi prosto w oczy, sam nie wiedział co ma zrobić, podobnie jak ja. Byliśmy ze sobą od początku liceum, jakby to powiedzieć, miłość od pierwszego wejrzenia, nie wierzyłam w takie brednie, póki na rozpoczęciu roku nie zobaczyłam jego wiecznie rozczochranych czarnych włosów, błękitnych oczu, w które można by wpatrywać się godzinami i tego cudnego uśmiechu, dzięki któremu skradł moje serce. Jako przewodniczący samorządu uczniowskiego witał pierwszoklasistów zapewniając, że nie mogliśmy wybrać lepszego liceum. Już wtedy był taki dojrzały, imponował mi. Jednak kiedy poznałam go lepiej okazało się, że potrafi dobrze się bawić, nie należał do osób poważnych, dzień bez wykręcenia jakiegoś numeru był dniem straconym, to właśnie w nim lubiłam, spontaniczność. Poza tym, że chodziliśmy do jednej szkoły połączyła nas miłość do tańca, większość czasu spędzaliśmy razem na treningach, teraz właśnie to miało nas rozłączyć.
- To dla mnie wielka szansa, druga taka się nie trafi tłumaczył ciągle wpatrując się we mnie swoimi niebieskimi ślepkami. Miał racje, stypendium w Broadway Dance Center było czymś naprawdę wyjątkowym, każda osoba, która kocha taniec marzy o takim wyróżnieniu.
- Wiem ale boję się, że to nas zniszczy - Przecież to tylko pół roku, wrócę do ciebie zapewnił po czym przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno, zacisnęłam ręce na jego bluzie. Ubzdurałam sobie w swojej małej główce, że jeśli czegoś chce to tak właśnie ma być, a bardzo chciałam żeby został, sądziłam, że jeśli złapię go za bluzę i nie puszczę to nigdzie nie pojedzie.
Weszłam do sali pełnej luster, tu zawsze mogłam odetchnąć, pomyśleć, uśmiechnąwszy się do swojego odbicia przeczesałam palcami długie, blond włosy
i spięłam je w kok, rozpuszczone przeszukałyby mi w treningu. Spędziłam w tym miejscu większą część swojego życia. Kiedy inne dziewczyny po zajęciach w szkole siedziały w parkach ze swoimi znajomymi, szykowały się na imprezy albo umawiały się na randki z chłopakami, ja przybiegałam tu, rzucałam w kąt plecak z książkami, przebierałam się w dres i szłam na salę. Tak mijały kolejne lata. Co prawda przez ostatnie cztery w treningach towarzyszył mi Dominik.
- Rozgrzana ? spytała z uśmiechem Monika, moja trenerka.
- Dopiero przyszłam.
Zsunęłam dresy nieco niżej, tak by trzymały się na moich biodrach, zdjęłam bluzę i rozpoczęłam rozgrzewkę. Monika stanęła w rogu i przyglądając mi się splotła ręce na piersi, studiowała dokładnie każdy mój ruch.
- Zaczynamy ?
Nie czekając na moją odpowiedź włączyła muzykę rozpoczynając mój codzienny trening. Po raz kolejny pokazała mi układ, który przygotowywałyśmy na przesłuchanie do szkoły tańca. Przez ostatnie kilka dni opanowałam go niemal w stu procentach. Zanim kawałek, a tym samym mój układ dobiegł końca kobieta ściszyła muzykę i marszcząc brwi podeszła do mnie. Powtórzywszy mój ostatni ruch roześmiała się głośno.
- Co to niby miało być ? spytała, a na jej czole pojawiło się kilka zmarszczek.
- Tak było w układzie
- Roksana nie masz być spięta jak na pogrzebie chomika, tu chodzi o luz, wcześniej nie miałaś z tym problemu.
- Mogę jeszcze raz ?
Kobieta skinęła głową i znów pogłośniła muzykę. Układ mieszał mi się w głowie, myliłam kroki i nie słyszałam muzyki, nigdy nie szło mi tak źle.
- Skup się, przesłuchanie już niedługo upomniała mnie. Myśli krążyły po mojej głowie jak oszalałe, jednak nie byłam w stanie wyłapać ich konkretnego kierunku. Po raz kolejny zaczęłam układ od początku już na wstępie pomijając kilka figur.