Wróciłam do pokoju, wspomnienie wydarzeń sprzed sześciu lat wywołało u mnie jednoczesny napływ fali smutku i gniewu. W napadzie złości zepchnęłam z łóżka torebkę, z której wszystko wysypało się na podłogę, wśród szpargałów leżących na panelach zauważyłam saszetkę z prochami, których najwidoczniej nie sprzedałam, całkiem zapomniałam, że coś mi jeszcze zostało.
Podniosłam ją i uśmiechnęłam się nieznacznie sięgnęłam również po portfel, z którego wyjęłam kartę biletu elektronicznego i banknot dwudziestozłotowy. W drodze do łazienki wzięłam ze stojaka na płyty pierwsze opakowanie, które wpadło mi w ręce. Zamknęłam się na kluczyk, usiadłam na podłodze.
Całą zawartość saszetki wysypałam na opakowanie płyty Soboty, roześmiałam się cicho widząc, po czyją płytę sięgnęłam. Białe drobinki rozsypały się po całej powierzchni pudełka. Przy użyciu karty starannie usypałam z proszku dwie równe ścieżki, w palcach zwinęłam banknot. Wypuściwszy z płuc całe powietrze wsunęłam wcześniej przygotowaną lufkę no nosa i na jednym oddechu wciągnęłam jedną z kresek, zmieniając dziurkę nosa wciągnęłam resztę. Zawirowało mi w głowie. Dokładnie wytarłam opakowanie, kartę i banknot po czym wsunęłam wszystko pod łazienkową szafkę. Odchyliłam głowę do tyłu i wzięłam głęboki oddech pozwalając narkotykowi swobodnie spłynąć mi do gardła. Sięgnęłam do kieszeni po telefon, smukłymi placami przesunęłam po ekranie wybierając numer Kuby, po kilku sygnałach odebrał.
- To ty żyjesz ? Wieki cię nie słyszałem - roześmiał się do słuchawki, jego głos, on sam zawsze poprawiał mi humor.
- Też byś mógł się czasem odezwać - westchnęłam opuszkami palców sunąc po swoich udach w górę i w dół.
- Zbyt dobrze cię znam by myśleć, że dzwonisz po to by dowiedzieć się co u mnie słychać - powiedział tym razem mniej radośnie, miał racje, gdy chciałam dowiedzieć się co u niego z reguły po prostu do niego wpadałam.
- Jak z Bartkiem ? - spytałam nie chcąc przeciągać rozmowy
- Wczoraj płyty weszły do sklepów, w większości już się skończyły - wytłumaczył ze sztucznym entuzjazmem, musieli się pokłócić, gdyby tak nie było Kuba cieszyłby się z sukcesów przyjaciela znów się nie odzywa ?
- Serio mam odpowiadać ?
Mój głos stawał się coraz słabszy, usiłowałam wstać ale zakręciło mi się w głowie, upadłam na ziemię zrzucając przy tym kosmetyki z wanny co wywołało niemały huk.
- Co to było ? - zaniepokoił się chłopak
- Wywróciłam się - szepnęłam ledwo słyszalnie.
- Ala co się dzieje ?
Starałam się odpowiedzieć, jednak moje usta zupełnie nie chciały ze mną współpracować, podobnie jak oczy, które się zamykały, czułam, że nie panuję nam tym co się ze mną dzieje. Słyszałam głos Kuby, wołał mnie, potem zapewnił, że przyjedzie. Po jakimś czasie ktoś zaczął dobijać się do drzwi, aż w końcu wpadł razem z nimi do łazienki, dalej była ciemność, otchłań, w którą spadałam, coraz szybciej z każdą minutą, czułam, że jestem coraz bliżej końca.
[Bartek]
Ledwo zdążyłem usiąść przy stoliku, na którym leżały setki moich zdjęć,
a już otoczył mnie tłum ślicznych dziewczyn proszących o zdjęcia i autografy na kartkach, koszulkach a co najważniejsze na płytach, w większości sklepów cały nakład zszedł w ciągu kilku godzin. Nie rozumiałem dlaczego chłopaki nie chcieli mi towarzyszyć, przecież pomagali przy płycie, dlaczego akurat dziś, w tak ważnym dla mnie dniu zostawili mnie samego, a z resztą, nie potrzebowałem ich, nie potrzebowałem już nikogo, byłem w stanie sam sobie poradzić. Po zakończeniu promocji tej płyty chciałem wyjechać, zniknąć z życia Alicji i chłopaków, Gdynia była za małym miastem bym mógł realizować w niej moje plany i spełniać marzenia. Mijały minuty, godziny, a tłum kłębiący się wokół mnie nie malał, nie mogłem nawet na chwilę stamtąd odejść. Wśród setek ludzi doszukiwałem się choć jednej znajomej twarzy, nie było tam nikogo kto był ze mną od początku. Brakowało mi wsparcia kumpli, przecież tak dobrze razem pracowało się nam zanim moja kariera się rozkręciła. W końcu zauważyłem przedzierającego się przez tłum Szymona, nie był zadowolony. Wstałem żeby się z nim przywitać, jednak chłopak zamiast przybić mi piątkę pchnął mnie na regał znajdujący się za moimi plecami.
- Coś ty najlepszego narobił frajerze - warknął, gniew w jego oczach wskazywał na to, że porządnie narozrabiałem.
- O co ci chodzi, ja nic nie zrobiłem - starałem się tłumaczyć, to jeszcze bardziej rozzłościło Szota.
- A może to ja dałem Ali prochy ?
Zmarszczyłem brwi starając się przypomnieć sobie sytuacje, o której mówił, zdawało mi się, że nic podobnego nie miało miejsca, tym bardziej, że z Alicją nie widywałem się od dłuższego czasu.
- O czym ty mówisz, nic jej nie dałem.
- Nie zgrywaj się teraz, dobrze wiem za co cię wtedy przymknęli, musiała je mieć od ciebie.
Odepchnąłem go od siebie tak, że poleciał wprost na stolik, przy którym wcześniej siedziałem. Szybko między nami pojawili się ochroniarze.
- Zabije cie jak coś jej się stanie - rzucił odwracając się w stronę wyjścia.
- Jak to ? Szot o co chodzi ?
Byłem zdezorientowany, wszystko działo się zbyt szybko bym mógł ogarnąć co właściwie się stało.
- Alicja jest w szpitalu, mogą jej nie odratować - westchnął gdy emocje już opadły, martwił się o nią.
- Dlaczego ?
- Dziwisz się jak wzięła sztukę na raz ?
- Przecież ona nie brała...
Inni zdjęcia: Ja patki91gdTattoo mjtaJa patki91gdJa patki91gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24