Byłem zdenerwowany czekając na rozmowę z Alą w jej salonie, jasne ściany, skórzane meble, duży kominek na centralnej ścianie salonu, oszklone drzwi prowadzące do ogrodu, w każdym możliwym miejscu wisiały obrazy i zdjęcia, najwyraźniej ich rodziny. Wesoła ciemnowłosa, niebieskooka dziewczynka ze ślicznym uśmiechem, której twarz widniała na większości fotografii przypominała Alicję. Usłyszałem, że ktoś schodzi ze schodów, mimo, że starał się robić to naprawdę cicho, w końcu do pokoju weszła dziewczyna, wyglądała inaczej niż zawsze. Jej zwykle starannie wyprostowane włosy były tym razem falowane, a dopasowane jeansy i jaskrawa koszulka zastąpione zostały przez dresy i luźną bluzę z kapturem, tak wyglądała o wiele lepiej, była naturalna.
- Nie spodziewałam się ciebie tutaj powiedziała starając się powstrzymać uśmiech, jednak kąciki jej ust uniosły się delikatnie do góry, cieszyła się, że przyjechałem. Niepewnie podeszła do mnie, rozłożyłem ręce by ją do siebie przytulić, chciała tego. Gdy już znalazła się w moich ramionach poczułem dziwny spokój i wypełniające mnie ciepło.
- Stęskniłam się za tobą - szepnęła wtulając się we mnie, przymknęła oczy i w końcu uśmiechnęła się tak jak zawsze gdy się widywaliśmy. Chciałbym powiedzieć, że też tęskniłem, ale nie chciałem kłamać, Ala była dla mnie ważna, jednak nie tak jak ja dla niej. Pogłaskałem ją po włosach by zwrócić jej uwagę, podniosła głowę patrząc mi prosto w oczy.
- Przez telefon mówiłeś, że masz sprawę. Słucham.
Uśmiechem zachęciła mnie do mówienia.
- Wiesz, że zaczęliśmy z chłopakami pracę nad płytą - tłumaczyłem, dziewczyna patrzyła na mnie dokładnie słuchając każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa niedługo będziemy gotowi by ją wydać. Tylko jest jeden problem, nie mam pieniędzy.
Na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie, tak jakby starała się właśnie wymyślić co zrobić by je dla mnie zdobyć, wiedziałem, że to zorganizuje, przecież zrobiłaby dla mnie wszystko. Po kilku sekundach grymas ustąpił miejsca uśmiechowi, a błysk w jej niebieskich oczach świadczył o tym, że obmyśliła idealny plan. Alicja nie była idealną córeczką, chociaż taką grała przed rodzicami, musiała grać.
Ta dziewczyna żyła na własną rękę, a z uwagi na to, że jej rodzice należeli do ludzi majętnych mogła pozwolić sobie na wszystko.
[Alicja]
Stałam na ostatnim stopniu schodów opierając się o ścianę, to miejsce było idealne to podsłuchiwania rozmów rodziców, które najczęściej prowadzone były w kuchni. Dzisiejszego wieczoru wychodzili do znajomych, prawdopodobnie ich powrót nie miał być przewidziany na wczesną godzinę co oznaczało, że będę sama w domu przez kilka godzin, a ten czas zdawał się być wystarczający by zorganizować pieniądze, o które prosił mnie Bartek. Słysząc, że kończą rozmowę pobiegłam do swojego pokoju, nie chciałam zostać przyłapana, szybko rozłożyłam na biurku kilka zeszytów, otworzywszy książkę od historii przeleciałam wzrokiem po ostatnich linijkach tekstu z tematu, który przerabialiśmy na poprzedniej lekcji. Nie musiałam długo czekać by wyszli z mieszkania, stałam się pewniejsza, gdy usłyszałam dźwięk przekręcającego się w zamku klucza. Dom był duży ale znałam w nim doskonale każdy zakamarek, od dziecka bawiłam się tu z Michałem w chowanego. Do tej pory pamiętałam dzień, w którym po raz pierwszy zobaczyłam wnętrze tego domu, gdy zobaczyłam duże przeszklone drzwi prowadzące do ogrodu, zawsze wyobrażałam sobie, że siedzę na zielonej, idealnie przystrzyżonej przez ogrodnika trawie przytulając do siebie biszkoptowego Goldena. Niestety to marzenie nigdy nie miało okazji się spełnić, jedynym zwierzęciem na jakie zgodzili się rodzice była rybka. Weszłam na piętro, skręciłam w prawo, znalazłam się w gabinecie ojca, w ostatniej szufladzie biurka znalazłam mały kluczyk, który pasował do zamka sejfu w ich sypialni.
Im bliżej sejfu stałam tym szybciej biło mi serce, przez chwilę zastanawiałam się czy robię dobrze, ale kto inny jak nie ja miał pomóc Bartkowi. Wsunęłam klucz do zamka, ostrożnie go przekręciłam, drzwiczki otworzyły się z cichym skrzypnięciem, który echem rozniósł się po całym domu, na chwilę wstrzymałam oddech, który zdawał się być bardzo głośny, by upewnić się, że jestem sama. Wyjęłam z sejfu potrzebną sumę po czym schowałam ją do listonoszki, z którą miałam zamiar iść jutro na spotkanie z Bartkiem.
Nie musiałam długo czekać na to by rodzice domyślili się, że zniknęły im pieniądze, pech chciał, że tata rano postanowił coś z niego wyjąć, a jednym z jego dziwnych przyzwyczajeń było przeliczanie pieniędzy za każdym razem kiedy po nie sięgał, sądziłam, że jest tak dlatego, że lubi wiedzieć jak wiele pieniędzy zarobił. Nie byli zadowoleni, jednak moi rodzice nie należeli do osób wybuchowych, problemy woleli rozwiązywać poprzez rozmowę aniżeli przez awanturę. Ich spokój potrafił doprowadzić do szału, opanowany, monotonny głos, spojrzenia bez wyrazu.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - spytał ojciec lustrując mnie dokładnie zielonymi tęczówkami. Czułam się jak na przesłuchaniu, mimo, że nie napierali na to bym odpowiadała na ich pytania wiedziałam, że muszę to zrobić bo w innym wypadku spojrzenie ojca wypali, w którejś z części mojego ciała dziurę.
- Potrzebowałam pieniędzy - odparłam równie opanowanym głosem. Usiadłam na blacie zakładając nogę na nogę. Mama jak zwykle zaparzyła sobie czarną kawę i otworzyła gazetę na nowinkach ze świata gwiazd i celebrytów, czasem miałam wrażenie, że chciałaby należeć do tego grona.
- Do końca miesiąca masz nam je oddać - zarządziła podnosząc na kilka sekund wzrok znad gazety. Rozmowę uznałam za skończoną, zwinnym ruchem zsunęłam się z blatu i wróciłam do swojego pokoju, pozostawała jedna kwestia, skąd wziąć pieniądze, na rozwiązanie tego problemu zostały mi trzy tygodnie.
Promienie słońca wpadające przez okno obudziły mnie jak zwykle stanowczo za wcześnie. Ostatnie dwa tygodnie bardzo mnie zmęczyły, najpierw szkoła potem pomoc w restauracji u rodziców Roksany, mimo tych swoich tlenionych blond włosów, ciągłego zainteresowania gorącymi ploteczkami i ganiania za chłopakami okazała się naprawdę fajną dziewczyną, szkoda, że dotarło to do mnie dopiero w tym roku, nie wiem czemu ale zawsze trzymałam się z dala od dziewczyn jej pokroju, a akurat w jej przypadku to był błąd, jako jedyna zaoferowała mi pomoc. Mimo, że zarobki nie były wysokie udało mi się uzbierać połowę sumy, którą musiałam zwrócić rodzicom, a do dnia rozliczenia pozostał tylko tydzień.
- Muszę coś wymyślić - westchnęłam przecierając wierzchem dłoni zmęczone oczy, od dłuższego czasu nie byłam w stanie normalnie się wyspać.
- Poproś Bartka, przecież wydaje płytę, będzie miał kasę - zaproponowała Roksana rozglądając się po restauracji o wilku mowa.
Przez oszklone drzwi zalepione reklamami wchodził właśnie Bartek, że też nie obawiał się, że otoczy go zaraz tłum piszczących fanek. Należał do osób, które lubią być w centrum uwagi. Wszystko byłoby prostsze gdyby był dla mnie jakimkolwiek wsparciem wtedy nie bałabym się go poprosić o pomoc, było inaczej, gdy wszystko związane z jego karierą się układało nagle znikał, tak jakbym go sobie wymyśliła, jakby nie istniał, pojawiał się dopiero kiedy cos zaczynało się psuć.
Podszedł do stolika, przy którym siedziałyśmy.