Droga z mojego domu na skwer jeszcze nigdy mi się tak nie dłużyła, jeszcze jak na złość autobus stanął w korku, wyglądałam przez okno na ulice, samochody trąbiły, kierowcy denerwowali się i gestykulowali, w sumie nie było czemu się dziwić, wszyscy tkwiliśmy w tym korku już od kilkunastu minut. W końcu się udało, dojechałam, szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, będąc przy fontannie usłyszałam głos Martina, już zaczął, w dodatku moją ulubioną piosenką.
Koncert zakończył się stanowczo za szybko, siedziałam na przystanku, czekając na autobus przyglądałam się na zdjęciu, które zrobiłam sobie z Bartkiem, po chwili spojrzałam w niebo, było czyste, bezchmurne, pełne jasno świecących gwiazd, błyszczały prawie tak bardzo jak jego oczy kiedy wypisywał autografy, był szczęśliwy. Chwiejnym krokiem mijali mnie uczestnicy koncertu, aż w końcu jeden z nich usiadł obok mnie. Czarna bluza, szary daszek wystający spod kaptura, w dodatku usiadł w cieniu, ciężko było zobaczyć jego twarz, chłopak westchnąwszy cicho oparł głowę na łokciach.
- Czekasz na autobus ? - spytał po chwili, zastanawiałam się do kogo mówił, jednak oprócz mnie nie było nikogo.
- Tak, zaraz powinien przyjechać.
- A nie chciałabyś mi towarzyszyć ? - kontynuował odwracając głowę w moją stronę, wypowiadanie się sprawiało mu dość dużą trudność, najwyraźniej przegiął trochę z alkoholem podczas koncertu.
Latarnia rzuciła nieco światła na jego twarz, widząc, że mu się przyglądam zsunął z głowy kaptur.
- Bartek ?
Wyraźnie zdziwił go sposób w jaki się do niego zwróciłam, tak jakby zaskoczył go fakt, że ktoś może znać jego imię.
- Znamy się ?
- Dwa lata temu chodziliśmy razem do szkoły, pamiętam jak na każdej przerwie siedziałeś z Szymonem i Kubą na parapecie na parterze i pisaliście teksty.
Po moich słowach uśmiechnął się, może lata liceum były dla niego przyjemne.
- Tak, pisanie tekstów było dużo przyjemniejsze niż uczenie się do matury, wiesz zapach kartek i atramentu to coś wyjątkowego. Pewnie dlatego my siedzimy teraz na koncercie a reszta mojej klasy zakuwa na poniedziałkowy egzamin z jakiegoś arcyważnego przedmiotu by za dwa lata zasilać bezrobocie. Dziękuję, wole robić to co kocham, a nie to co mi karzą starzy. Ja za dwa lata wyjdę na legal i wszyscy będą wiedzieli kto to Martin.
Przez cały czas mówił bardzo poważnie, zapatrzony przed siebie, jego oczy były puste, bez wyrazu, tak jakby myślami był gdzieś dalej.
- Czemu cię nie kojarzę ? - dodał po chwili zerkając na mnie, dalej był zamyślony.
- Nie wyróżniałam się, poza tym dlaczego miałbyś spojrzeć na pierwszoklasistkę, było wiele ładniejszych dziewczyn.
- W moim sercu od zawsze i na zawsze będzie tylko jedna - skomentował, zrobiło mi się smutno, szansa na to, że kiedyś będzie mój właśnie zrównała się z zerem.
- Co to za szczęściara ? - spytałam wymuszając uśmiech
- Muzyka zaśmiał się, a jego uczy rozbłysły milionami małych iskierek, tak jakby naprawdę mówił o swojej wielkiej miłości.
- Wydawało mi się, że często byłeś z jakimiś pannami ze szkoły, przecież wiele się ich wokół ciebie kręciło.
- Ale tylko ta jedna ma mnie na własność.
- Czyli one się nie liczyły ?
Zmarszczyłam brwi, postanowił zmienić temat
- Jak masz na imię ?
Z tego wszystkiego zapomniałam się przedstawić, zdziwiło mnie z jaką łatwością z nim rozmawiałam, przez cały czas sądziłam, że kiedy go zobaczę speszę się i nie powiem ani słowa. Bartek był w porządku, normalny chłopak ze ślicznymi oczami i pasją, która jest dla niego naprawdę ważna.
- Alicja - szepnęłam pocierając dłonie o siebie, robiło się chłodno.
- Jeśli ci zimno możemy wejść do środka, zaraz zacznie się afterparty zaproponował chociaż właściwie chętnie przeszedłbym się po plaży. Co ty na to ?
Odpowiedział mu mój uśmiech, nie musiałam nic mówić, wstając podał mi rękę, ruszyliśmy w stronę plaży. Coraz bardziej oddalaliśmy się od skweru, w końcu muzyka całkiem ucichła.
Szliśmy w stronę księżyca i mimo, że jest to prawie niemożliwe zbliżaliśmy się do niego, stawał się coraz większy, jego blask oświetlał nasze twarze.
- Znasz mnie ze szkoły, słyszałaś mnie wcześniej ? Znaczy przed koncertem.
Czułam jak zarumieniły mi się policzki, na szczęście światło księżyca nie było na tyle silne by Bartek mógł to zauważyć. Co miałam powiedzieć ? Od czasu kiedy skończyłeś liceum zastanawiałam się kiedy coś nagrasz. Równie dobrze mogłabym od razu powiedzieć, że się w nim bujam odkąd pamiętam.