Z przyjaciółmi ... Udaję, że jest okee. Bawię się z nimi.
Jednak. Gdy wracam do domu. Gdy usiąde na łóżku i puszczę muzykę.
Jestem w swoim świecie. W świecie cierpienia i bólu...
Rany się otwierają, krwawię...
Mało śpię, prawie nie jem. Niedobór witamin.
Nie mogę. Nie chcę spać i jeść. Nie potrafię...
Pewnie niedługo znajdę się w szpitalu.
W psychiatryku.
Boję się. Strach przed ludźmi. Przed znajomymi, rodziną.
Że jednak coś wyczują, że się zorientują w jakim stanie jest moja psychika...
Wiem jestem młoda. Marnuje sobie życie...
Niektórzy mają rację, że powinnam być w psychiatryku...
Albo chciaż jakieś leki brać.
Ale ja nie mam zamiaru gadać z psychologami i innymi...
Jak już... To tylko ze szkolną pedagog...
Chociaż... Od ponad miesiąca z nią nie gadałam.
Ona nie wie jak się teraz czuję. Nie pomoże mi...
Jednak jest jedna osoba która chociaż trochę mnie rozumie.
Chłopak. Ma 19 lat i za sobą 3 próby samobójcze.
On wie w jakiej jestem sytuacji. Rozumie mnie. Chyba.
Jest dla mnie jak przyjaciel.
Dziękuję, że jesteś...
Mam jednak ochotę wziąć leki... Jakieś jakie by mi jakiś psychiatra przepisał.
Wziąć całe opakowanie na raz. Popiś alkoholem. I czekać.
Czekać na śmierć. Powolną. Ale i zarazem szybką...
Wiem. Pewnie uważacie że się tu wyżalam żebyście mi współczuli.
NIE! TAK NIE JEST! Przyjaciołom, którzy są ze mną nie powiem. Rodzinie też nie.
Tutaj mogę dać ujście moim emocjom, myślom.
Piszę to co czuję. Tak. Na prawdę...
"Szczerze to ja nie rozumiem samobójców;
Bo żeby żyć trzeba mieć odwagę,
A samobójcy to tchórze, tchórze i narcystyczni egoiści którzy myślą, że wszystko się kręci wokół nich.
Jak można odebrać sobie najcenniejszy dar jaki się ma?
Jak można zrobić sobie to i zrobić to najbliższym ludziom?
Ja po prostu tego nie rozumiem, ja nie chcę tego rozumieć
Przecież życie jest po to żeby dawać jak najwięcej z siebie innym ludziom.."
Dominik. Sala Samobójców.