Ile moze trwac wasze klamstwo "z czasem bedzie lepiej"? Meczy mnie wierzyc w wasze slowa... Chce zeby ktos w koncu powiedzial mi prosto w oczy, ze zawsze bedzie tak jak teraz i po prostu musze sie przyzwyczaic.
Czasami bede musiala zakladac dla was maske szczescia. Nie potrafie juz byc szczerze wesola, dlatego bede sie wcielac w dawna siebie. Moze uda mi sie oszukac i zostac w tej postaci juz do konca? A moze po prostu oszaleje, bo zatrace wiare w swoja osobe.
Lubie zakladac rece za glowe i patrzac w sufit przypominac sobie kazda chwile spedzona z Toba. Czy mozna wierzyc, ze to wroci majac pelna swiadomosc, ze to co bylo juz nigdy sie nie powtorzy?
Bylo najlepiej i w glowie zawsze bedzie, ale chyba czas sie pogodzic z najgorszym...