Wszyscy piszą to podsumowanie, więc ja też to zrobię.
Ten rok był bardzo udany. '93 wiodło prym. Miło wspominam wszystkie 18, na których byłam. Na niektórych nie byłam, szkoda i nie. I wypadki chodzą po ludzaich. Niestety. Trochę przykiero, ale to nic. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło ( i hope! ) :)
Minęło kilka miesięcy jakże cudownej pełnoletności, która zbyt wiele w moim życiu nie zmieniła. Nie sprawiła, że czuję się mądrzejsza, czy bardziej odpowiedzialna (bo już wystarczająco jestem :D ) W jednej ręce trzymam dowód, a w drugiej PRAWO JAZDY. To uważam za największy sukces roku 2011. Uparłam się na Bdg, chociaż tak mi odradzali. Dobrze być niezależną od rozkładu pks. Tylko mieć swój samochód, zawsze pełny bak i opłacone te wszystkie oc, ac itepe itede. Marzenie.
Polubiłam dużo ludzi, dużo nowych poznałam. Miło, zabawnie, dobre towarzystwo się liczy! Smutno tylko, że niektóre znajomości szybko się kończą. Widocznie taka postać rzeczy. Czeka mnie kolejne, trochę większe rozstanie już za kilka miesięcy. Póki co mam przy sobie parę osób, na których zawsze mogę polegać! Spędzam z nimi prawie każdy dzień i nawet ze mną wytrzymują :D Dankje! :)
Kolejny sukces: ukończenie warsztatów dziennikarskich. Męczące, ale przydatne. Teraz tylko studium reportażu... :D
Przeżyłam rok z VH1! (winner!)
Wygrałam w totka 3 z trzy razy!
A postanowienia noworoczne? maturaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. I jeszcze kilka... ;)
Pewnie nie będę już miała zbyt wiele czasu wolnego, dlatego piszę już teraz: do-sie-go-ro-ku! :)